czwartek, 24 lipca 2014

TOM2- Rozdział 8 - Kiedy miałość jednak to nie wszystko.....

Czekałam na wybuch emocji, który nastąpił bardzo szybko.
-Robert, nie jestem twoją własnością, zrozum. Jak nie to niestety ale..- nie dał mi dokończyć, a chciałam powiedzieć że nie będzie wspólnej przyszłości.
- wiem że często przesadzam, ale ja już taki jestem. Jesteś według mnie moja..i możesz codziennie mówić mi że mnie nienawidzisz, ale ja nie zmienię zdania. Kocham cię i chciałbym żebyś się z tym oswoiła.
- ale to jest chore!
- nie, to jest normalne- podniósł głos
- zaczynam się ciebie bać, bo krzywdzisz cały czas osoby które chcą być mi bliskie Ty możesz kiedyś odejść, i ja mogę zostać sama, tylko dlatego że mnie kontrolujesz... nie będziesz decydował z kim mam się spotykać
- to co, ja mam patrzeć z boku, jak ty się spotykasz z innymi?
- to tylko spotkania koleżeńskie, nie zrobiłabym ci krzywdy..przecież   wiesz.
-ale..- zacisnął pięść i spojrzał do góry na sufit. Chyba tracił panowanie nad sobą.
- jeśli nie zmienisz podejścia  to niestety ale to będzie koniec
- czyli co zrywasz ze mną?- zaśmiał się i to mnie zraniło. Strasznie się poczułam.
- a mam jakieś inne wyjście?
- tak, znajdź sobie przyjaciółki! A nie....czepiasz się mnie że jestem zazdrosny.- po wiedział to tak chamsko że zaczęłam się zastanawiać czy nie spakować się do Stanów- jesteś tak egoistyczna że szok! Nie dziwie się że oprócz mnie i mamy nie masz nikogo- dobiło mnie to. 
Spojrzałam do góry żeby łzy zostały w oku ale to nic nie dało. Zaczęłam płakać, spuściłam  wzrok i moje serce doznawało mocnych skurczy, to bardzo bolało. 
- mylisz się, ja nie mam nikogo. A teraz wyjdź, wynoś się!- krzyknęłam 
- z miłą chęcią- powiedział szybko i chłodno. Bez spojrzenia na mnie, wyszedł.
Położyłam się na łóżku i złożyłam się w kulkę. Płakałam jeszcze przez trochę, ale zdałam sobie sprawę że to nic nie da, dlatego wstałam, wzięłam  torbę i spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy.
Długo się pakowałam. Robert coś robił w kuchni bo słyszałam jakieś odgłosy. Stanęłam po spakowaniu się na środku pokoju. I myślałam. Przecież miałam właśnie wyjechać z kraju. Na zawsze. Miałam opuścić
wszystko co kochałam. Co zdążyłam pokochać. Ale wiedziałam że musiałam to zrobić.
Poszłam na przedpokój z walizką, weszłam do łazienki i zabrałam wszystkie kosmetyki. Zabrałam ze sobą
wszystkie dokumenty i już miałam wychodzić kiedy Robert wyszedł z kuchni. Miałam zły w oczach bo było mi strasznie przykro. Umierałam z miłości do człowieka który był dla mnie idealny, który również mnie kochał ale przesadzał z zazdrością. Miałam pewność że nic nam się nie uda, za dużo było nieporozumień i za dużo na nas różni żeby być razem.
Spojrzałam na niego i od razu pożałowałam. Rzuciłam mu kluczyki do domu i złapał je. Chciał mnie zatrzymać, już wyciągnął rękę i chciał coś powiedzieć ale złapałam torbę z prędkością światła i
wybiegłam z domu bez słowa.

***
- ku*wa mać- krzyknął Robert i rzucił telefonem o ścianę. Nie obchodziło go to że telefon na który zarobił sobie przez miesiąc rozszypał się na kawałki.
Podszedł do telefonu stacjonarnego i chciał zadzwonić do Julki ale jej telefon zaczął dzwonić na komodzie. Zbiegł po schodach i wybiegł z bloku. Rozglądał się na około z nadzieją że Julka jeszcze gdzieś tam jest. Ale nie było jej. Poczuł że tym razem to koniec. Po raz pierwszy dopadło go takie uczucie..Bezsilność była w tamtej chwili jego siostrą.  Poszedł do domu i wziął do ręki jej telefon i zauważył że pod nim leżała koperta.
 Otworzył ją i nie myślał już o tym że to koniec, pomyślał tylko o tym jak odesłać jej aż 5 tys złoty. Nie chciał tej forsy, bardziej niż kłótni z Julką. Chciał być z nią ale to było trudne on nie potrafił żyć bez niej. Miał tylko jedno wyjście. Zadzwonić do jej matki po godzinach zastanawiania się nie wiedział co powiedzieć, ale znalazł jej numer w kontaktach i nacisnął zieloną słuchawkę.
***
Nie miałam gdzie pójść, dlatego poszłam do mamy, która wynajęła sobie mieszkanie na parę miesięcy.
Gdy mnie zobaczyła w drzwiach zaniemówiła.
- Julka, co się słało? Czemu płaczesz?- spojrzała na mnie i wiedziała że nie jest dobrze-wejdź do środka- wzięła moją walizkę.
Tata siedział w salonie z laptopem i coś pisał.
Spojrzał na mnie jakby wiedział że dzisiaj będę.
Nie chciałam z nim rozmawiać, dla mnie on nie istniał.
- co? rozstaliście się wreszcie?wiedziałem że kiedyś zmądrzejesz!- uśmiechnął się do mnie. Myślałam że zaraz wybuchnę ale zignorowałam go i zauważyłam że go to zabolało. Świetnie.
- zamknij się- syknęła mama i zaprosiła mnie do kuchni
- powiedz... co się stało?-  spojrzała mi prosto w oczy
Przez te spojrzenie zaczęłam bardziej płakać. 
- nie płacz...- usiadła koło mnie i objęła ranieniem. 
- mamo pomóż mi się stąd wyprowadzić bo wiem  że sama nie dam rady i ulegne
- jasne że ci pomogę, ale co się stało?? muszę wiedzieć,skrzywdził cię?
- uzależniłam się od niego. Nie potrafię tego zakończyć a muszę bo on za bardzo ma mnie na
własność za niedługo nie będę mogła wyjść do sklepu bo on będzie mnie podejrzewał o to że spotkałam się z innym. Jest agresywny i nie kontroluje tego. Nie układa się od kiedy wyjechał do Stanów i mam już dość.

- ale, co do niego czujesz?- znowu tak inaczej na mnie spojrzała. Poczułam że coś chce mi powiedzieć
- wiem że mam tylko 16 lat..ale ja na prawdę mam  wrażenie że go kocham. Tak na poważnie.
Kiwnęła głową .
- jeśli cię nie skrzywdził i jesteś pewna że go kochasz to nie kończ tak tego. Bo ja odpuściłam kiedyś i żałuję.
- żałujesz że poznałaś tatę?
- tak, co prawda twój tata dał mi zawsze to co mi było potrzebne. Ale nie kochałam go.On wie o tym.
- na prawdę?- nie mogłam uwierzyć w to. Ale nie było mi z tym źle. Mojego ojca nie dało się kochać.
-  tak. Moja jedyna miłość założyła rodzinę już z inną...i jest już za późno. Nie popełniaj tego błędu.
-  mamoo?- uspokoiłam się trochę. Ale nadal nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
- tak?
- przytul mnie.
***
Robert czekał aż ktoś odbierze. Odebrał ojciec Julii
- dobry wieczór. Może pan podać mi do telefonu ..- nie dał mu dokończyć
- moja żona i Jula nie chcą z tobą rozmawiać bo jesteś nikim. Znajdź sobie kogoś na twoim poziomie i znikaj z życia mojej rodziny
- Jula tam jest?
- ma cię to nie interesować.
- ale.- rozłączył się  i wyjął kartę z telefonu swojej żony.
Ale Julka zdążyła to usłyszeć..Bała się że Robert zrobi coś głupiego. Kiedy się złościł sam nie  wiedział co robił. Ale nie mogła ulegnąć bo to by się wiecznie powtarzało. Odwróciła się i zamknęła się w sypialni rodziców.
- jestem nikim- powtarzał sobie Robert całą noc. Nie spał ani sekundy.
- może to dobrze że tak się to kończy...- szeptał patrząc na ich zdjęcie w jej pokoju. Leżał na jej łóżku bo lubił waniliowy zapach jej pościli. Czuł się w nim dobrze. Pierwszy raz tak się rozkleił. Czuł się jak baba. Płakał. Tylko dlatego że był nikim. Że był zerem. Że nie był w stanie zagwarantować jej nic. Oprócz scen zazdrości. Nic.
- ale jestem głupi. Rozklejam się...- wytarł zły - i mówię sam do siebie. Super- zaśmiał się
Ale łzy leciały dalej. Cierpiał. Tak bardzo teraz chciał usnąć. Miał ochotę krzyczeć albo coś zniszczyć. Bał się ruszyć z łóżka bo miał różne złe pomysły. To dziwne ale sam wiedział że jest "psychiczny". Odwrócił się
w drugą stronę i zauważył że na szafce nocnej leżał jego szkicownik. Zaczął rysować. Potrafił robić to z zamkniętymi oczami. Musiał sobie przypomnieć każdą rysę twarzy Julki. Nie musiał. Znał każdy szczegół. 

Ale lubił myśleć o niej zamykając powieki. Uśmiechał się, to go relaksowało. 
- obsesja- szeptał- ona nie wyjedzie bo ma tak samo. Kocham na nią patrzeć a nie wspominać.

Zamknął szkicownik dopiero wtedy kiedy promienie słoneczne wpadały przez okno. O tej porze Julka usnęła..a Robert....czekał...
Sam nie wiedział na co. Ale czekał ,leżąc na łóżku Julii. 
- jestem nikim- powtarzał sobie- ale tak bardzo ją kocham że nie potrafię z niej zrezygnować. Egoistyczny psychopata- zaśmiał się.









1 komentarz:

  1. och szalony Bercik xd dobił mnie swoją głupotą , serio. Ja chcę więcej. Co taki krótki rozdział ?? Rodzina trochę patologiczne xd

    OdpowiedzUsuń