sobota, 26 lipca 2014

TOM2- Rozdział 9- Twoje oczy mi to mówią

Opowiedziałam rano mamie wszystko, o Patrycji o moich problemach z Robertem. O wszystkim. Po raz pierwszy poczułam że mam mamę. Że zawsze mogę na nią liczyć.
- co ja mam zrobić?- zapytałam tak, jakby ona miała miała zadecydować o wszystkim
- zadzwonić do niego. Porozmawiać w cztery oczy. Nie uciekaj od problemu. Jeśli poczujesz że jednak musisz wyjechać to ja ci pomogę. Zadecydujesz gdzie chcesz i wszystko załatwię- uśmiechnęła się miło
- nie..to zły pomysł. Chyba wyjadę do Gdańska, tak gdzie mieszkaliśmy parę lat temu, pamiętasz?
- Jula..ale nie chcesz nawet spróbować?
- nie mam na to siły...- zamknęłam oczy i położyłam się znowu żeby usnąć
-oj-  westchnęła mama i wyszła z pokoju.
Troszczyła się, ale na marne. Nic mi nie pomoże, może nawet wyjazd jest złym pomysłem. Cóż trzeba spróbować.
**
 Matka Julii musiała wziąć spraw swoje ręce. Nie chciała żeby jej córka cierpiała i popełniała błędy. Uważała że Robert jest dla niej w sam raz i go bardzo lubiła. Nie uważała że jego zazdrość jest zła. Chciała ich pogodzić.
Zadzwoniła do niego. Nie odbierał
- wyłączył telefon? Może serio coś głupiego zrobił tak jak sądziła Jula....- pomyśłała 
Jednak ona nie wiedziała że Robert rozwalił swój telefon o ścianę.
Postanowiła jednak powiedzieć Julii że nie odbiera, bała się że na serio coś się złego stało.
- Julaaaaa? chodż tu na chwile 
- tak?- przyszła do salonu niechętnie.
- Robert ma wyłączony telefon, nie ma sygnału 
- i co z tego?- nie rozumiała o co matce chodzi, ale olśniło ją, zbladła jak nigdy.
***
Serce waliło, 100 tys myśli na sekundę wypełniło moją głowę, tak bardzo się bałam. Zamknęłam oczy na chwile żeby pomyśleć. Ale wiedziałam że muszę po prostu iść i zobaczyć co się dzieje
- daj mi ten telefon- powiedziałam nerwowo
Próbowałam zadzwonić, bez skutku.
Nie było  nawet sygnału.
- jejku..- westchnęłam
Jeśli tam pojadę i z nim nic nie będzie...to ulegnę, jeśli sobie coś zrobił to na pewno nie wyjadę, a jak tam nie pojadę to nie dam sobie spokoju i na pewno będę o tym myśleć.
Nie miałam wyboru. Po prostu musiałam pogodzić się z tym, że będę z nim nawet jak wyjadę na madagaskar i będę mieszkać w willi z służbą itd itd....powróciłabym po niego. Nie umiem tego wytłumaczyć to coś więcej niż miłość.
w ciągu 30 minut byłam już na miejscu. Mieszkanie było zamknięte. Zadzwoniłam dzwonkiem. Nikt nie otwierał. Bicie serca przyśpieszyło i nie wiedziałam co robić.
Zaczęłam głośno pukać aż w końcu usłyszałam zamek który się otwierał. I ta ulga...nie wyobrażacie sobie nawet troche, jak mi ulżyło.
Zobaczyłam zaspanego Roba, który dopiero co wyrwał się z łóżka. Miał na sobie tylko spodnie od piżamy i potargane włosy. Był zaskoczony i nie spodziewał się że to ja się pojawie w drzwiach.
 Skoczyłam mu na szyję i to dosłownie. Nie wiem czemu aż tak bardzo ucieszyłam się na jego widok. Nie widziałam go zaledwie 1 dzień.
I zaczęłam mówić. Dużo. Aż za dużo.
- po raz ostatni wyłączasz telefon i się zamykasz i jeszcze do tego nie otwierasz jak dzwonie. Martwiłam się. Rozumiesz? Ja wiem że jestem głupia że tak po prostu wyszłam bez słowa i że byłeś na mnie zły, ale żeby nie odbierać? Moja mama się nawet zdziwiła. i....- nie dał mi dokończyć. Jak mówiłam byłam przylepiona do niego jak pijawka.
- Juluś....zamilcz chociaż na minutkę...-przytulił mnie mocniej- dopiero co wstałem, chciałbym cię po prostu przytulić, a ty buczysz i buczysz.
- ale Robert, gdzie ty masz telefon, nie po to tyle na niego pracowałeś żeby go wyłączać, a jakby mi się coś stało i bym zadzwoniła akurat do ciebie?
- spokojnie, spójrz w lewo..- wskazał na podłogę
Zostawiłam go i spojrzałam na tą kupkę kawałków i phona.
Natychmiast mój wzrok przeleciał na niego
- gdzie ty masz mózg?- zapytałam. Natychmiast zepsuł mi się humor.
- tak, jestem idiotą. Ale bardzo chciałbym żebyś .....hm...żebyśmy nie kłócili się... 
- i tak będziemy razem....więc nie ma sensu żebym się wyprowadzała
 Uśmiechnął się. Tak miło. Przyciągnął mnie do siebie znowu mocno przytulił.
- jesteś niesamowita..- powiedział zaspany
- a tobie chce ci się spać- uśmiechnęłam się do niego.
- a ty jak zawsze psujesz romantyczne sceny
 - z jakiej strony ona była romantyczna?- miał minę poker face ale później coś wymyślił bo mu oczy zabłysły.
- coś znowu wymyślił?
- skąd ty to wiesz?- nie mógł uwierzyć że czytam mu z oczu
- twoje oczy mi to mówią.
Nawet nie zdążyłam się do niego uśmiechnąć bo zaczął mnie całować. Oparłam się o ścianę a on podtrzymywał się ręką. Jak w filmie, jak w anime. Ta słodkość ociekała po ścianie i w niej tonęliśmy. Ale później nie miałam powietrza i dlatego moja romantyczna scena zamieniała się
w walkę o życie. A on robił mi to specjalnie. Bo
wiedział że to sprawia mi ból, mimo że to przyjemne. Zemścił się pewnie o to że tak dawno nie dałam się pocałować. Tak na prawdę nawet teraz się nie dałam. Umiał wykorzystać sytuację.

-wreszcie- powiedział zadowolony z siebie. Dochodziłam do siebie przez trochę ale później musiałam się bronić
- nie przyzwyczajaj się- zaśmiałam się
- podała jesteś- ciągle patrzył mi prosto w oczy tymi swoimi niebieskimi iskierkami
Znowu mnie mocno przytulił.
- ciesze się że tu przyszłam jednak...
- nie dałbym ci wyjechać, nie było szans. Zaczynaj się bać, bo ze mną nie masz szans. Od psychola nie uciekniesz
Roześmialiśmy się. 
- i dobrze. Idź lepiej spać.
- przez ciebie teraz nie usnę- trzymał mnie za rękę i się nią bawił. Staliśmy nadal na przedpokoju koło ściany
 - ja pójdę po walizkę a ty się połóż
- nie...mówię ci że nie usnę nawet na trochę.
- pewny?- nie chciałabym żeby znowu nie spał, poza tym obudziłam go.
- tak
- to ubierz się i pójdziemy do mamy, hm?- nie wiedziałam czy lubił moją mamę, ale ona go tak, poza tym, sprawiłoby jej to wielką przyjemność
- jest tam twój ojciec?- słyszałam w jego głosie zdenerwowanie
wyjechał. Nie przejmuj się nim. Dobrze? On nie wie co mówi , dla mnie nie istnieje
- nie przejmuję się nim, ale boję się że on znowu coś wymyśli, nie obraź się ale ja nienawidzę tego człowieka
- popieram- przytuliłam go bo miał racje i rozumiałam go. Bo mój tata za bardzo pomieszał
w jego życiu.

- ale gdyby nie on nie byłoby ciebie- roześmialiśmy się na poprawę humoru
- kocham cię głupku
Poszliśmy do mamy. Sama była zdziwiona że pogodziliśmy się w ciągu 2h. Uśmiechnęła się i puściła mi oczko. Od tej chwili stała się dla mnie najważniejszą osobą po Robercie. Tak, on był niestety na 1 miejscu.
Niestety?
Nie, dzięki Bogu.


1 komentarz:

  1. oj Bercik Bercik taki romantic XD jak chcesz się wyrobić w miesiąc to musisz częściej noty pisać

    OdpowiedzUsuń