O piątej rano Robert już czekał na Julkę przed drzwiami jej pokoju. Wtedy pomyślał sobie że nie ważne co się stanie. Musiał po prostu cię z nią pogodzić. Niezależnie od tego czy będzie chciała! To zachce- pomyślał. Wiedział że zawinił.Wiedział że się zmienił, że po ostatniej nocy już nie będzie tym samym człowiekiem.
Drzwi się otworzyły.
Ale Robert zasnął. Zasnął na siedząco. Julka kucnęła przy nim.
Zauważyła że ma śliwę pod okiem. Uspokoiła się przez noc. Chciała się z nim rozstać jak osoba już dorosła a nie jak dzieciak z gimnazjum.
Dotknęła jego twarzy tak, jakby miała to zrobić po raz ostatni. Chciała go pocałować, tak dawno nie dostała od niego buziaka. Ale wstrzymała się bo bała się że się obudzi. Myślała sobie że nie pasuje do Roba i dlatego chciała to zakończyć. Ta miłość ją zabijała. Wiedziała że już trudno będzie jej ponownie komuś zaufać. Po wyjeździe Roba, zdradzie Daniela i tym zachowaniu Rob...nie chciała nawet słyszeć o nowej miłości. Wiedziała że tak jak Roberta już nikogo nie pokocha.
Usnął wreszcie i może nie chciała go budzić...ale musiała.
Szturchnęła go.
- Robert...wstawaj- wstała,wyprostowała się i spojrzała na niego
Jak tylko otworzył oczy od razu wstał i jak na nią spojrzał nie wiedział co ma powiedzieć.
Zero kompletne.
Pustka..
- chodź do kuchni, porozmawiamy sobie jak człowiek z człowiekiem- Robert był zaskoczony jej spokojem. Myślał że będzie musiał prosić ją na kolanach o rozmowę, ale ku jego zaskoczeniu sama mu ją zaproponowała.
Usiedli na przeciwko siebie w kuchni.
Julka zrobiła im kawę i zaczęła mówić o tym o czym chciała powiedzieć
- to co robimy z mieszkaniem?- spojrzała mu prosto w o czy i zauważyła w nich cierpienie
- nigdzie się nie przeprowadzam- był zdecydowany.
- aha, to dobrze bo nie chciałabym zostawiać mieszkania komuś kogo nie znam
- ty też się stąd nie ruszasz!
- mówiłam ci że już zdecydowałam
Robert zaczął się denerwować ale wiedział że jak będzie agresywny to nie będzie miał żadnej szansy.
- Jula..kochamy się, to powinno starczyć. Jak to będzie wyglądać i gdzie logika jeśli wyjedziesz i obydwoje będziemy tęsknić? Później będzie za późno.
- za bólem się nie tęskni, a ty mnie ciągle raniłeś.
- ale cię kochałem, kocham nadal, ale teraz jeszcze bardziej.
- wiesz ile razy mi to już mówiłeś? Ile razy przepraszałeś?
- będę cię przepraszał do skutku
- nie poskutkuje
- bardzo bym chciał cofnąć czas ale to jest niemożliwe. Możemy zacząć od nowa?
- ale po co?
Tracił cierpliwość i Julka o tym wiedziała. To był dla niego taki test..jeśli go przejdzie to dostanie szanse za jakiś czas.
- bo bez ciebie nie dam sobie rady
- do wczoraj beze mnie dawałeś sobie doskonale radę
- otworzyłem oczy....ja i Patrycja jesteśmy tylko przyjeciółmi
- szkoda bo idealna z was para
- Julka....- spojrzał jej prosto w oczy, w źrenice żeby odpuściła
- a skąd mam mieć pewność że tym razem się uda?
- nie mogę dać ci pewności. Nie będę ci obiecał rzeczy do których nie mam pewności, ale mogę ci obiecać że cię kocham i nigdy nikogo nie pokocham tak jak ciebie.
- tia...- Julka nie wierzyła w to. Wiedziała że jego uczucia są prawdziwe ale wątpiła że zostaną trwałe.
- daj mi tydzień....
- nie
Spojrzał w blat stołu i Julka dostrzegła że coś co sprawiło że jej serce zaczęło się rozrywać.
Robert który rzadko okazywał tak od razu emocje miał łzy w oczach.
- jeśli wyjedziesz zrobie sobie coś- powiedział to tak wiarygodnie, że Jula uwierzyła.
- nie żartuj...przestań
- nie żartuje..ja tylko cie ostrzegam. Nie mam nic, nie mam nikogo. Nikt mnie nie chce, nawet rodzice i teraz ty. Super...
- przestań.
Ale miał rację. Julka o tym wiedziała...wiedziała że wyjeżdzając zostawia go samego
Robert nie kłamał mówiąc że sobie coś zrobi jeśli ona wyjedzie. Zamierzał to zrobić, bo i tak i tak jego życie nie miało sensu, według jego przemyśleń.
- dobra...nie mówmy o tym....to już moja sprawa co ze sobą zrobię...
1...2...3
Julka nie mogła dopuścić do tego, ani ryzykować
Wstał z miejsca i podszedł do lodówki wyjął sok i miał wyjść z kuchni ale zatrzymał plecami do Julki. Miał straszną minę i nie chciał jej pokazywać Julii.
- ale nie jedziesz tam dla Adriana, tak?
Julka zamknęła mocno oczy. Chciała się ulotnić. Czuła że serce Roberta rozrywa się na kawałki i pewnie jej również. Nie chciała ich końca, ale nie chciała też cierpieć a była świadoma tego że razem z nim nie będzie nigdy szczęśliwa. A bez niego, kiedyś już przekonała się jakie to cierpienie...Postanowiła przestać o tym myśleć i zachować się jak człowiek kochający.
- masz miesiąc, pójdziesz na terapie.
- żadnej terapii
- aha czyli mam się pakować?
- nie nie! Pójdę! Serio będę mieć miesiąc?
- tyle dałam Danielowi, więc żeby było sprawiedliwie.....- uśmiechnęła się.
Nie potrafiła mu odmawiać, on był taki idealny. Każda jego wada przez Julie była odbierana jako zaleta. A jego chory umysł i dziwne zachowanie jako część charakteru którego tak bardzo nienawidziła i kochała.
Robert patrzył na nią jak na jedyną rzecz którą kochał. Gdyby miał wybierać między byciem miliarderem i byciem z nią. Bez wahania, nawet przez sekundę wybrałby ją. Wiedział że teraz będzie musiał się bardzo starać. Że będzie musiał niemal przesładzać każdą sytuacje. Ale czuł że warto, dla niej był gotów się zabić. I myśląc tak, wcale nie żartował.
Kucnął przy niej i się uśmiechnął lekko.
- jakich zmian oczekujesz?
-jeśli pójdziesz na terapie to już nic
- na prawdę? - wyglądał na zaskoczonego.
- tak, nie chcę żebyś się zmieniał. Po prostu chcę ci pomóc bo widzę że sobie nie radzisz z emocjami- Julka zauważyła że iskierki w jego oczach wróciły.
- czyli między nami wszystko ok?
- będę starała się zaufać ci znowu. To będzie trudne ale nie chcę cię stracić
- ale mnie kochasz i dasz radę- uśmiechnął się tak szeroko że Julka zdołała zobaczyć rząd pięknych bialutkich ząbków. Proste podsumowanie.
Julka nagle poczuła chęć wtulenia się mocno.
- jestem chudziutka jak patyk, teraz mogę na niego skoczyć- pomyślała
Robert nadal przy niej kucał, więc postanowiła się nie wahać. Skoczyła przewracając go na podłogę .Tym razem nie bała się że go zgniecie, ale mogła go zabić wbijając mu jedynie jakąś kość.
- jezu! jaka ona jest lekka...coraz mniej jej...boje się- pomyślał smutny. Ale trzymał ją w objęciach i nie zostawiał. Wiedział że będzie musiał jej pomóc.
- może tak wstaniemy z podłogi?-zaproponował
- ciiiiii..cho- leżała na nim wtulona i nie chciała wstawać. Miała ochotę słuchać bicia jego serca. Kochała się przytulać a tak dawno tego nie robiła. Robert zaś kochał się całować. Ale kiedy już prawie dotknął jej warg ona wstała
- na to sobie musisz zasłużyć- powiedziała złośliwie i uśmiechnęła się. Już miał wstać i mimo jej woli dać jej buziaka, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Obydwoje podeszli żeby otworzyć
- i tak cię dorwę- powiedział pewny siebie.
Julka pokazała mu język i otworzyła drzwi
- ooo! cześć mamo!- powiedziała zadowolona
-dzień dobry- powiedział zaskoczony Rob.
- cześć wam, przyszłam wam zaproponować wakacje
Poszli wszyscy do kuchni i usiedli przy stole. Robert był zaskoczony i szczęśliwy kiedy Julka usiadła mu na kolanach.
- jakie wakacje?- zapytała Julka. Cieszyła się bo nigdzie jeszcze nie byli a mieli wakacje.
- 2 tygodnie w wybranym przez was miejscu- uśmiechnęła się
-wow!- ucieszyła się Julka.
- przepraszam ale nie jestem w stanie za tą wycieczkę zapłacić, a nie chcę aby mnie ktoś utrzymywał. To już dużo że mogę tutaj mieszkać za darmo. - był przybity. Tak mu było przykro że ledwo mógł utrzymać siebie, nie mówiąc już o zapłaceniu za mieszkanie czy za super wakacje.
- ale nie martw się, dobrze wiesz że my mamy dużo pieniędzy. To na prawdę nie jest problem- powiedziała uśmiechnięta
- na prawdę nie mogę. Poza tym w weekendy pracuję i nie mogę akurat teraz wyjechać
- ale ty masz tylko 17 lat...nie możesz pracować
- muszę
- ja ci załatwie co innego
- nie na prawdę nie trzeba. Jest dobrze.
- ale to nie była propozycja. Jedziesz z Julką na wakacje, w końcu po tych nieporozumieniach od kiedy wyjechałeś wam się należy. Jak wrócisz będziesz miał pracę. Normalną.
- ale ja....- chciał się wymigać, ale matka Julki była zdecydowana
- bez dyskusji- uśmiechnęła się
Julka przytuliła się do Roberta
- będzie dobrze- wyszeptała mu do ucha.
- to gdzie chcecie jechać?
Robert nadal nie był pewny czy to dobry pomysł ale wiedział że nie ma nic do gadania.
- może nad morze?- Julka spojrzała na Roberta.
- jak obiecasz mi że weźmiesz się za siebie i przybierzesz na wadzę to z tobą pojadę- też był zdecydowany. Nie mógł patrzeć na wychudzoną Julkę bo wtedy przypominał sobie że to jego wina. Zgubione kilogramy, były dla niego jak blizny po cięciu. Nawet gorzej. Ponieważ ciąć można się całe życie nie tracąc go. A chudnąć można szybko powoli się zabijając.
- ooo właśnie- powiedziała matka Julki i uśmiechnęła się do Roberta.
Lubiła go i jego postępowanie. Kochała to że jest artystą a jego sztuka była dla niej czymś pięknym. Sama specjalnie pojechała do Stanów aby zobaczyć jego obrazki.
Dla niej był idealny dla swojej córki, dlatego nie słuchała swojego męża i postanowiła pomóc młodym.
Rozmawiali tak jeszcze 2 godziny na każdy temat.
- gdzie wolisz pracować..jako model czy tworzyć?
- ja model? Coś się pani pokiełbasiło- pomyślał
- Robert? Model? To prawda jest piękny, idealny...ale na modela nie pasuje- pomyślała Julka
- a może pół etatu każdą?- zaproponowała
Robert i Julka spojrzeli na siebie w tym samym czasie i wybuchli śmiechem.
- wolałbym zajmować się rysunkiem
- dobrze. Odpowiadała by ci szkoła plastyczna dla dzieci?
Julka wybuchła jeszcze raz melodyjnym śmiechem
- co cię tak bawi?- zapytał poirytowany
- ty i dzieci? Przecież je przerazisz tym swoim wzrokiem- Julka nie wyobrażała sobie Roberta z dziećmi. Uważała że jeśli on jest taki chłodny z nią i innymi to czemu miałby być miły dla dzieci
- lubię dzieci. W sierocińcu wiecznie musiałem się nimi opiekować- uśmiechnął się do wspomnień
- widzisz Julka? Nie muszę się obawiać że zostanę babcią nielubianego dziecka- powiedziała w żartach.
Robert wybuchł śmiechem na widok miny Julii. Oczywiście że była zawstydzona. Ale uśmiechnęła się gdy usłyszała znienawidzony śmiech Roberta.
- dziecko z Robertem? Nigdy- pomyślała nie wiedząc skąd ta myśl.
Cieszyła się że za niedługo pojedzie na wakacje, że Robert będzie miał normalną pracę i że pójdzie na terapie. Była zadowolona z tego że poprawiła relacje z matką i że może choć w połowie będzie tak szczęśliwa jak zimę.
... i wszystko było piękne i szczęśliwe xd happy end xd zdrajca powinien zniknąć z ich życia xd uuuu Hawai xd niech jadą w góry xd Robert złapie niedźwiedzia i go zje xd
OdpowiedzUsuńJulia taka dorosła xd Brakuje szatana xd