Chcecie wiedziec jak bylo na dyskotece?
Nie dowiecie sie tego ode mnie bo...nic nie pamietam.
Teraz siedze z moimi trzema ochroniarzami i pije jakas mieszanke roznych rzeczy ktora zostala przez nich zrobiona.
Tak, mam kaca.
Ale opowiem wam wszystko od poczatku.
Rano obudzilo mnie chranie. Bylam pewna ze to nie Rob. Bo Bercik nie chrapal nigdy. Otworzylam oczy i rozejrzalam sie po pokoju. Glowa mi odpadala. Okazalo sie ze Robert nie spal tylko siedzial na lozku kolo mnie i cos pisal w szkicowniku. Dani spal ze swoim bratem na konapie. A chrapiacym niedzwiedziem okazal sie Krystian. Jak na niego spojrzalam od razu wiedzialam ze bedzie druga ofiara wczorajszego wieczoru.
- Rob...glowa mnie boli- powiedzialam na dzien dobry przerywajac mu prace
- bylo myslec wczoraj alkoholiczko- usmiechnal sie zamyslony jakby nagle cos z tego wieczoru mu sie przypomnialo.
- nic nie pamietam- powiedzialam lapiac sie za glowe
- nie dziwie sie... Tyle wypilas ze musialem cie tutaj wnosic, przebrac i zmyc makijaz. Jak lalce- mowil spokojnym glosem. Ale ja umrlam jak tylko uslyszalam jego slowa.
-no Julka nie udawaj wstydliwej. W koncu mieszkasz z Robertem tyle czasu, noi....-sugerowal cos Krystian.
Zaczerwienilam sie po uszy. Nigdy nie czulam takiego wstydu. A to tylko dlatego ze Krystian w zartach zasugerowal ze juz z Robem wspolzyje.
Ale to byla dziwna sytuacja. Rob sie tym nie przejal i wybuch smiechem, do Dan doszlo co Krys chcial powiedziec i spojrzal na mnie podejrzanie, kiedy ja umieralam ze wstydu.
Wzielam poduszke ktora kolo mnie lezala i rzucilam nia w Krystiana ktory za bardzo nie wiedzial o co chodzi. Bo on mowil pol zartem pol serio.
Przez caly ten czas nie patrzylam Roberwowi w oczy bo wiedzialam ze tak dziwnie na mnie spojrzy a wtedy bym spłonela.
- no co ja takiego powiedzialem?- zapytal Krystian udajac obrazonego.
- gowienko. Idz na dol do jadalni i przynies mi cos do picia bo suszy strasznie- rozkazalam mu.
Poszedl z Robertem. Zostalam sam na sam z Danielem. Dziwnie, ale nie czulam sie niekonfortowo.
- jak sie czujesz?- zapytal siadajac kolo mnie na lozku
-aaaa wiesz....-usmiechelam sie. On wiedzial bardzo dobrze, bo imprezowal co weekend.- Dani...opowiesz mi co ja wyprawialam wczoraj?
- na szczescie bylem trzezwy...ok opowie, ze szczegolami
Pojawilas sie z Robertem przed dyskoteka z pieknym usmiechem ja rowniez sie do ciebie usmiechnelem. Malo brakowalo a by mi szczeka opadla. Bardzo ladnie wygladalas.
-Dan tylko bez takich
- ciiiicho! Nie przerywaj. Weszlismy na wielka sale baletowa razem. Zaczelo sie sztywno. Wypiliscie po jednym drinku i zaczelas pierwszy taniec z Robem, bo chcial sprawic ze bede zazdrosny. Ale kapnelas sie o co mu chodzi i o maly wlos bys sie z nim nie poklocila na powaznie. Do konca wieczoru nie odzywalas sie do niego prawie w ogole. Ogolnie caly wieczor pilas z Krystianem, ktory razem z toba super sie bawil .Robert podchodzil do ciebie co chwile i prosil zebys przestala pic, ale bez skutku. W koncu sam zadecydowal sie i zaczal pic. Okazalo sie ze po alkoholu Rob sie wycisza. Mialem niezly ubaw, bo siedzialem z nim, parzylismy jak tanczysz z Krystkiem, ale zadnych reakcji z jego strony. Bylismy tam strasznie dlugo. Ale w koncu zdecydowaliscie ze dzis i tak o tak pojdziecie jeszcze raz wiec mozecie juz wracac. Ale jak wyszlismy z budynku zwymiotowalas na Roberta gdy chcial sie przytulic na zgode. Dlatego wzial cie na rece mimo tego ze darlas sie jak opetana aby cie puscil.
- a czemu wyladowalosmy wszyscy u mnie w pokoju?- zapytalam z ciekawosci.
-bylas jak pijana ze stwierdzilas ze mi sie to nalezy po tym jak robert postapil, i ze z Krystianem wolisz spac bardziej ..
- serio?- zalamalam sie. Zlapalam sie ze glowe. I wtedy obiecalam sobie ze nigdy juz nie wypije tyle alkoholu- jestem zalosna, ale dzieki- spojrzalam na Daniego ktory wcale sie z tego nie smial.
- wcale nie. Fajnie bylo.- pocieszyl mnie i usmiechnal sie slodko.
Drzwi sie otworzyly. Chlopcy wrocili..
- trzymaj to- powiedział chłodno Rob.
Tak jakbym nagle mu cos zrobiła. Problem w tym że byłam niewinna , tym razem.
- co to ma być?- powiedziałam z obrzydzeniem. To wyglądało jak wymiociny.
-będzie ci po tym lepiej- usmiechnął się Krystian patrząc na Daniela. Pewnie chodziło mu o to że Dan pił to często.
Postanowiłam zaufać im i wypić wszystko. Z resztą za brak bólu głowy oddałabym wszystko.
***
Położyliśmy się wszyscy na jednym łóżku i oglądaliśmy film. Komedia. Od śmiechu Roberta aż mnie uszy bolały. Myślałam że jak zaczną oglądać mecz będzie spokojniej. Okazało się że nie. Najpierw pół godziny przeżywali gola a następne pół rzucali się popcornem albo krzyczeli do telewizora.
Moja głowa. Zaraz odpadnie.
- idę się przejść- powiedziałam zmęczona.
- idę z tobą- powiedział niespodziewanie.
Kto?
Nie teraz.
Poszłam szybko się przebrać i związać włosy. Nie malowałam się. Uważałam że to zbędne. Tym bardziej dziś. Nawet lifting by mi nie pomógł
Poszlismy przejść się na plażę. Miałam na sobie tylko getry i bluzkę z długim rękawem. Okazało się jednak za zimno. Lekki wiaterek towarzyszył nam.
- i jak się czujesz?- zapytał nie patrząc w moją stronę lecz na morze i zachód.
- lepiej, może jeszcze pożyję- uśmiechnęłam się sama do siebie.
Spojrzał na mnie dyskretnie.
- to niesamowite- powiedział trochę niesmiało. Tak jakbym miała go zaraz go zjeść za jego słowa.
- co?- powiedziałam zawstydzona. Nie lubiłam jak ktoś "tak" na mnie patrzył. Nie denerwowało mnie to, może tylko troche.
- aaa już nic- powiedział znowu odwracając głowę w kierunku pięknego zachodu słońca.
- no zacząłeś mówić to skończ- popchnęłam go w żartach. Ręce trzymał w kieszeniach jeansów.
- lepiej nie- powiedział smutno. Spotkaliśmy się wzrokiem i poczułam że robi mi się niedobrze. Ale tylko i wyłącznie dlatego że "bół" człowieka który spacerował 3 cm ode mnie przechodził na mnie.
Ale on może załować wszystkiego. Nigdy nie będzie tak fajnie jak było.
Tego wieczoru na balu szkolnym, wybiegając z sali po pocałunku Roberta pragnęłam jak najszybciej zobaczyć Daniela i powiedzieć mu żeby mnie nie zostawiał samej a przede wszystkim przyznać mu się.
Ale niestety. Nie miałam szans konkurować z jego wyczynami.
Przypomniało mi się to nagranie. Majka i wszystko co złe.
- masz racje, lepiej nie- powiedziałam do niego chłodno. Bez emocji. Ale ból był tak wielki, że musiałam wstrzymać oddech żeby nie wybuchnąć płaczem.
To prawda, byłam z Robertem. Miałam z nim wzloty i upadki, kochałam go, ale to nie znaczy że zapomniałam kompletnie to co miało miejsce wcześniej. Daniel był ważny. Lek stał się trucizną. Hah! Żenada.
- trzymaj- rzucił mi swoją bluzę- zimno jest- powiedział nadal smutnym tonem.
Nagle z jego bluzy wypadła mp3. Podniosłam ją.
- dzięki - powiedziałam- ale mp3 ci nie oddam dziś, chce posłuchać
Chciałam wiedzieć co czuł. Byłam pewna że jest w niej pełno jego utworów. Zawsze pisał prawdę i to było najlepsze źródło jeśli chodzi o wiedze na jego temat.
- nie!...oddaj mi to - powiedział nagle jak nie on.
Poczułam jakbym była na spacerze ze wściekłym Robem.
- jeśli wejdę na youtuba to też posłucham, więc jaka jest różnica?
- nie ma. Ale wolałbym abys tego nie słuchała- zabolało trochę, ale powiedziałam sobie że Dan będzie częścią mojego życia, więc musiałam dać radę.
Dla mojego przyjaciela.
- i tak to zrobię- powiedziałam uśmiechając się do niego. Założyłam jego bluzę. I poczułam ten znajomy zapach. Ah.....
To znalazłoby się na liście rzeczy zakazanych po "patrzeniu Robertowi prosto w oczy".
- ale jesteś uparciuch- uśmiechnął się do mnie.
Przeszliśmy się jeszcze troche i wróciliśmy pogodzeni.
Oddałam mu bluzę przed wejściem do pokoju
- to do jutra- powiedział szybko i zniknął w tłumie osób wracających z plaży.
Jak weszlam do pokoju Robert znów coś pisał w szkicowniku. Krystiana już nie było.
- byłeś na kolacji?- zapytałam zdejmując buty.
- tak- nawet nie przerwał pisania żeby mi odpowiedzieć jak człowiek.
- coś cię ugryzło?- zapytałam opanowanym głosem. Jednak miałam ochotę iść spać i zignorować jego humorki.
- nawet nie pytaj. Bo dobrze wiesz...
- ale Robert nie przesadzaj...
- śmierdzisz jego perfumami. Ciekawe czemu....- znowu scenka zazdrości...super. Lepszego pobytu nad morzem sobie nie wyobrażałam. Usiadłam koło niego na łóżku
- jejku....Robert.....- wzięłam głęboki oddech- przeszłam się z nim i jak było zimno dał mi swoją bluzę. O co ci chodzi...- miałam już dość. To głupie ale mimo że mnie tak wkurzał nie zamieniłabym go na żadną inną osobę.
- no dobra sorry....- powiedział zamykając szkicownik. Spojrzał na mnie.
Tak...tak ....dziwnie...inaczej.
Skoczyłam na niego i mocno go przytuliłam, ściskając jego szuję.
- Julkaaa....udusisz mnie- krzyknął słodko.
- słodka śmierć buhahaahha- roześmiałam się jak morderca nadal nie puszczałam go.
- jesteś stuknięta- powiedział odwzajemniając uścisk a następnie atakując mnie łaskotkami.
Złośliwa bestia
Naprawdę brakło mało a to ja byłabym ofiarą słodkiej śmierci jak mucha tonąca w miodzie.
hahhaha xd fajny ten rozdział xd szczęka boli mnie od śmiania się xd ach ten głupi Bercik zazdrośnik , a Dan <3 jest szczery z natury i założe sie , że kombinator xd
OdpowiedzUsuń