Wracalam z plazy wypoczeta, bez nerwow z duza dawka wyrozumialosci. Wiedzialam ze nie bede musiala czekac na Daniela wcale bo to on bedzie na mnie czekal. Nie poszlam do pokoju sie poprawic postanowilam od razu skrocic mu czekanie.
- dzieki ze przyszlas, bardzo chcialem z toba porozmawiac wreszcie- patrzyl na mnie i czekal az cos powiem na temat itd...ale nic kiwnelam tylko glowa
-nie bede cie przepraszal bo to nie ma sensu po prostu chce ci powiedziec ze to co zrobilem po pijaku nigdy nie zrobilbym gdyby byl trzezwy. Kochalem cie i to nie milo tak byc, ale alkohol i to w polaczeniu z narkotykami potrafi zrobic z czlowiekiem wszystko...Nigdy sobie tego mie wybacze i rozumie, ze ty tym bardziej ale nie chce cie stracic jako przyjaciolki..-zabraklo mu slow..mowil bardzo szczerze. Widzialam to.
- a ja chce zebys wiedzial ze nikt mnie jeszcze tak nie zranil tak jak ty. I tu juz nie chodzi o zdrade, ale o ciebie. Dla mnie ty byles wzrozem czlowieka i moim lekiem na cierpienie. I to mnie bardziej zabolalo. Noi pozwoliles mi na nowy zwiazek...gdyby nie ta zdrada ja moze teraz bylabym z toba na tych wakacjach.
- wiem i to mnie zabija...ale ty wrocilabys do Roberta ze zdrada czy bez...kochacie sie
-ciesze sie ze ci juz przeszlo z uczuciami do mnie- powiedzialam tak bo ciagle mowil w czasie przeszlym
- no i z tym jest problem- sposcil wzrok.
Kurcze...Dani ty idioto....czy ty musisz zawsze az tak wchodzic wewnatrz mojej duszy?
Tak bardzo mi na nim zalezalo w przeszlosci ze nie moglam
byc obojetna w terazniejszosci.
- Dani...ja ci to wszystko wybaczam..ale nigdy nie bedzie takjak kiedys, poza tym nie moge sie z toba spotykac
-nie mozesz czy raczej nie chcesz?- zapytal smutno. To wszystko brzmialo jak pozegnanie.
- wiesz jaki jest Robert....nie chce zeby z tego powodu. niepotrzebnie sie denerwowal. Nawet zeby dzis sie tutaj pojawic musialam sie z nim poklocic
- rzadzi toba...- stwierdzil podnoszac ponownie wzrok
-ale nie robi tego zeby mnie skrzywdzic, on po prostu nie chce zebym cierpiala i nie mnie stracic
- ale spotykanie sie tylko z jedna osoba sprawia ci bol...mylesie??
- jest mi z nim dobrze...ale masz racje czasami potrzebuje innych przyjaciol
- slyszalem ze Patrycja powrocila...poznalas ja?
-niestety tak- powiedzialam maja dreszcze na samo wspomnienie o niej
Zasmial sie
-tez jej nie lubie- powiedzial usmiechniety...szlismy po zimnym piasku i pogoda zaczynala sie psuc, ale szlismy dalej przed siebie, rozmawiajac - ale ona jest dziwna tak jak on wiec dlatego sie dogaduja
- a wiesz moze czy oni byli kiedys razem?
- nie, nie byli ze soba bo Robert udawal ze nie wie o jej uczuciach, to byla jedyna jego przyjaciolka, reszta to byla jego fanclub adoratorek
- slyszalam zw vyl strasznym babiarzem- zasmialam sie
- no tak...tylko ty mu cos z glowa zrobilas. Wladco umyslow- rozesmial sie
Usmiechnelam sie pod nosem, milo mi bylo z nim tak rozmawiac. Tesknilam za takim wlasnie przyjacielem
- przepraszam ze przeze mnie teraz masz z nim taki zly kontakt-posmutnialam nie lubilam byc powodem klotni tym bardziej tak dobrych przyjaciol
-to nie twoja wina tylko nasza, to my zachowujemy sie jak dzieci..-widzialam ze mu tez smutno..ze to tak sie skonczylo.
-Dani..wiesz co? chce od czasu do czasu sie toba spotykac...chce zeby bylo tak jak rok temu kiedy cie poznalam. Chce miec przyjaciela..i przez caly rok nie poznalam osoby ktora moglaby by nim byc
-Jula..jestes wspamiala osoba. Akceptuje twoj zwiazek z Robem i nie bede sie wtracal..ale za bardzo tesknie za naszymi rozmowami, za twoim marudzeniem, za wszystkim-humor mu sie poprawil
-nie zamierzam tracic z toba kontaktu i porozmawiam z Robertem, macie sie pogodzic..
-chcialbym, ale raczej to sie nie uda.
-zostaw to mnie..-usmiechnelam sie szeroko
Spacerowalismy wzdluz plazy rozmawiajac o wszystkim jeszcze przez godzine.
Ale zrobilo sie bardzo zimmo i zaczelo padac wiec wrocilicmy do hotelu
- dzieki Julka..-mowil dzisiaj tak szczerze ze mialam wrazenie ze dopieo szczerosc poznaje.
- ciesze sie ze dzis jednak przyszlam-usmiechnelam sie do niego.
- do jutra
-Czesc-powiedzialam i wbieglam po schodach przed wejsciem do pokoju wzielam gleboki oddech
Nie spodziewalam sie ze Robert bedzie dla mnie mily Ale w glebi duszy chcialam zeby ten dzien zaczal sie od nowa,
dobralabym slowa inaczej. Nie poklocilibysmy sie.
Otworzylam drzwi i weszlam do srodka. Robert ogladal tv i lezal na lozku. Juz zdazyl sie wykapac bo mial mokre wlosy i byl bez bluzki jak zawsze po kapieli.
Nawet na mnie nie spojrzal. Wzielam znowu gleboki oddech. Postanowilam porozmawiac z nim jak sie sama wykape.
Wzielam pizame z szafki i poszlam do lazienki
Czesalam mokre wlosy i zauwazylam ze duzo rzeczy sie w moim wylafzie zmienilo. Znikly cienie pod oczmi, anemiczny wyglad. Moje wlosy byly jasniejsze a oczy sie swiecily.
To byla oznaka ze zaczyna sie wszystko poprawiac.
Usiadlam kolo niego i postanowilam po prostu byc soba, nie dac sie sprowokowac, pogodzic sie
- Robert mozemy tak bez klotni?
-a wiesz ktore jest godzina? Od rana cie nie ma. Sadzilem ze pojawisz sie popoludniu zeby porozmawiac, albo chociaz dac mi w twarz , ale nie bylo cie. Dzwonilem do ciebie zeby przeprosic ale nawet nie odebralas.
Spojrzalam na telefon, faktycznie dzwonil ale mialam wyciszome dzwieki.
-mialam wyciszony, takto bym odebrala. A nie bylo mnie bo musialam pobyc sama...- chetnie by, w tej chwili wyszla w tamto magiczne miejsce...ale nie wypadalo.
- i mam ci uwierzyc ze bylas sama?- wysmial mnie chamsko.Byl tak cholernie nieprzyjemny ze myslam ze serio wyjde. Ale przypommnialo mi sie ze mialam byc opanowana dlatego zamknelam oczy zeby ogarnac emocje
-nie ufasz mi?-posmutnialam ale nie poddawalam sie
-co z nim robilas?-czulam sie jak na przesluchaniu, ale wiedziam ze to go uspokoi.
- rozmawialam spacerujac po plazy
- wybaczylas mu, prawda?- chcial sie upewnic
-tak....bylo mi trudno, ale tesknilam za przyjacielem- postanowilam byc szczera az do bolu.
Robert zamknal na chwile oczy pewnie zeby namowic mozg do zapomnienia moich slow
- Julka..przemyslalem to sobie i nawet jesli do konca tego nie akceptuje to trudno...jesli chcesz sie z nim spotykac to rob to. Chce zebys byla szczesliwa. Ale informuje cie ze jak dotknie cie choc jednym paluszkiem to....- nie dokonczyl tylko mnie przytulil, pewnie to przez moja mine.
- ty tez powinienes zadzwonic do Pati....do starych znajomych...porozmawiac z Danielem.W koncu on ci nic nie zrobil- usmiechnelam sie do niego zachecajaco
-ale tak bardzo mnie zawiodl...nie potrafie na niego spojrzec bez obrzydzenia..- spojrzal mi prosto w oczy i dal całusa
-ale obiecasz mi ze chociaz sprobujesz?- nie poddawalam sie
- sprobowac sprobuje ale nic nie obiecam. Ale jak sie uda to dasz sie narysowac tak jak ja chce, zgoda?
- no dobrze-usmiechnelam sie nie wiedzac na co sie godze. Po jego wyrazie twarzy wiedziałam ze ma na myśli cos glupiego i że bedzie mnie to duzo kosztowac
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz