Minął już miesiąc, od pierwszego dnia w nowej szkole i tak na prawdę osiągnęłam już pełnie szczęścia. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Okazało się że Daniel, jest świetnym kumplem i codziennie, dzień w dzień spotykamy się gdzieś. Byliśmy już wszędzie, dosłownie. I może teraz odczuwacie pewien niedosyt, bo nic wam nie opisałam.....może coś odpiszę ale nie teraz.
Daniel jest moim przyjacielem, znam go tylko miesiąc a on już wie o mnie wszystko, mogłabym bez żadnego "ale" otworzyć mój pamiętnik i dać mu do czytania. Ja również o nim wszystko wiem, choć cięgle mam wrażenie że czegoś mi nie chce powiedzieć. Może to tylko podejrzenia?
Okazało się że jest świetnym raperem i że sam pisze piosenki. Nie sądziłam że jest aż tak dobry.
Mam też złą wiadomość, mieszka z Robertem i właśnie on musi dzielić swój czas również z nim. Od tej głupiej lekcji plastyki i głupiego uśmiechu na korytarzu w ogóle nie dawałam mu do zrozumienia że się tym przejmuję i że chcę to naprawić. Unikałam go i udawałam że on nie istnieję. Był powietrzem. Myślicie że to jest niemożliwe że miesiąc się z kimś siedzi, 20 cm od siebie i nic się do siebie nie powiedziało?? A jednak!
Raz próbował mi coś powiedzieć, 2 tygodnie po tamtym dniu, ale akurat dzwonek zadzwonił, więc wstałam szybko, jeszcze szybciej niż on wtedy na plastyce i wyszłam bez słówka, patrzył na mnie cały czas.Przyglądał się i sama nie wiedziałam czemu. Chamsko, wiem, ale to jego wina. To on tutaj był idiotą, nie ja!
Nawet jak do Daniela przychodziłam i on też był w domu to była cisza. Z czasem już się do tego przyzwyczaiłam. Ale przyznaję, myślałam o nim. Cały czas. O jego oczach, o jego minie kiedy coś szkicuje w tym swoim "tajemniczym szkicowniku" i o tym czemu on jest taki chłodny i niemiły. Nie rozumiałam również tego, co łączyło go z tą dziewczyną, która ma na imię Majka, ona się do niego przytulała, grali razem na W-F, rozmawiali ze sobą, całowali się,ale nie było widać w nich "miłości".....nie rozumiałam tego i bardzo mnie to ciekawiło. Chciałam wiedzieć, to nie dawało mi spokoju. To że tak intensywnie o nim myślałam było jedyną rzeczą której Danielowi nie mówiłam, i to chyba był błąd. Bo wczoraj dał mi do zrozumienia że on trochę bardziej lubi mnie od reszty.
Z resztą, opowiem wam co się stało, nie będę taka "tajemnicza", jak szkicownik Robbiego.
Kurcze! Znów o nim myśle.
Wczoraj tak ja codziennie z resztą, spotkałam się z Dani w parku i mieliśmy iść na "piknik" klasowy. Ustaliliśmy, że spotkamy się wcześniej żeby sobie trochę pospacerować. Na jego widok oczywiście od razu mi się humor poprawił. Od kiedy go poznałam wszystko było takie miłe i chciało mi się uśmiechać
- cześć- powiedziałam szybko i uśmiechnęłam się tak szeroko, że dziwie się, że mam jeszcze nie popękane usta!
- no hej, lepiej się już czujesz??- wczoraj faktycznie bolał mnie brzuch i miło że pamiętał. On zawsze wszystko pamiętał.
- trochę jeszcze boli, ale nie tak bardzo. Nieważne- powiedziałam tam, bo tak duzo myslałam, że nawet o bólu brzucha zapomniałam
-to dobrze, to gdzie idziemy?
- może przed siebie?
- heh! Ok, dzwonił Robert, powiedział że ognisko też będzie i żebym za jakąś godzinkę już był, bo będziemy grać.
-aha, ile osób będzie?- byłam ciekawa czy to będzie prawdziwe ognisko czy totalna klapa!
- z 20, połowa śpi dziś w lesie pod namiotami, będzie się działo, jutro nic nie będą pamiętać
- ja też chcę!- nie wiem czemu to powiedziałam, chyba dlatego że serio chciałam po raz pierwszy świetnie bawić się wśród ludzi
- serio??
- no tak....nigdy nie byłam na takim ognisku- smutno mi się zrobiło. Bo każdy już w moim wieku doświadczył tyle przyjemnych rzeczy a ja nic, doświadczyłam tylko bólu i samotności.
Zauważył i zrozumiał o co mi chodzi. I widać było że się trochę przejął, może dlatego że serio miałam smutną minę w piękny jesienny dzień?
- no to co? Zostajemy z nimi?- pochylił się trochę żeby zobaczyć moją minę lepiej, byłam niska a on bardzo wysoki i serio mógł nie widzieć wyraznie moje twarzy.
- a będzie ci się chciało?
- jeśli ty będziesz to na pewno będzie mi się chciało
NASTAŁA CISZA. Jejku! Nawet nie wiecie jak wtedy się poczułam....czułam się dowartościowana
- pewny?
- jesne! To co idziemy?
Ja głupia nie ruszyłam się z miejsca, nie wiem czemu ja byłam aż taka głupia
- dzięki- powiedziałam i nagle poczułam że chcę go przytulić. Ale chyba to samo on poczuł, bo bez słówka mnie przytulił. Czy on mi czyta w myślach?
Był taki ciepły, dopiero przytulając go zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo on jest wysoki. Miałam wrażenie że przytulam się do brzucha a nie do niego. Wyglądałam przy nim jak....dziecko.
Doszliśmy do bardzo fajnego miejsca koło lasu. Było tam miejsce na ognisko, boisko, miejsce na namioty i nawet WC. Było słychać ptaki i inne różne zwierzęta. Było tam bombowo.
Miało być 20 osób a na miejscu było z 45 około. HAHA niezle!
- wow, dużo nas- powiedział Dani
- fajnie!- cieszyłam się jak mała dziewczynka
Chłopaki byli zajęci rozkładaniem namiotów a dziewczyny rozkładały koce i układały różne rzeczy. Nie wiedziałam co ja mam robić czy iść do dziewczyn czy do chłopaków, ale w końcu poszłam pomóc dziewczynom, bo widać że mieli 2 razy więcej roboty niż oni.
Po przygotowaniach chłopaki zaczęli swój mecz. Jak na takich lamusów grali całkiem nie zle. Chyba to był czas żeby zmienić zdanie na ich temat.
Cały czas gapiłam się na Roberta, wiem że to bez sensu ale jakaś siła wyższa sprawiała że tak właśnie było. Robert to, Robert tamto....masakra.
Po meczu, moglismy wreszcie wszyscy razem siąść przy ognisku. Ja z Danielem siedliśmy koło siebie, to było oczywiste że tak będzie. Po godzinie każdy ledwo siedział, każdy był pijany. Inni mniej inni więcej, ale każdy coś pił. Było przyjemnie. Tylko że ja po spożyciu alkoholu zawsze się wyciszam i tylko słucham co inni mówią.. Zawsze tak miałam.
- co ci jest? boli cię coś?- spytał Dani, pochylając się żeby usłyszeć odpowiedz
- nie, jest bardzo fajnie
- pewna?
- tak, pewna- powiedziałam usmiechając się do niego.
Nie przekonałam go, choć serio było wszystko w porządku.
- pójdziemy się przejść?
- okej, jak chcesz
Oddaliliśmy się od grupy i poszliśmy jakąś leśną dróżką.
- coś mi sie wydaje że coś się stało
- nie, nic się nie stało
- kłamiesz- powiedział od razu bez chwili zastanowienia
- serio mówię- powiedziałam jeszcze szybciej niż on
- to czemu jesteś taka cicha, nieobecna, jakby zamyslona....martwię się trochę- powiedział to tak słodko, że cukierki w porównaniu to tego zdania były niesmaczne, bez smaku.
Było ciemno, nie widziałam gdzie idę, nie widziałam nawet jego wyrazu twarzy, ale miałam szczęście bo on nie widział mojej. Nie wiedziałam co do cholery mam mu odpowiedzieć.
Ale w końcu musiałam coś powiedzieć.
- nie masz o co się martwić. Jest okey, co nie wierzysz mi?- nagle poczułam że mi zimno! Przecież była już noc a ja byłam w zwykłym T-shirt.
- zimno ci- stwierdził chyba przez to że czując zimno tak dziwnie wypowiedziałam ostatnie 2 słowa. Podał mi bluzę.
- nie dzięki poradzę sobie! Wracamy?
Nie ruszył się jednak....
- Julka możesz mi powiedzieć co ci jest dzisiaj? Nie poznaję cię, serio. Powiedziałem coś nie tak? Może jednak zrobiłem coś?
- nie, to nie twoja wina
- więc o co chodzi? Powiedz, bo chciałbym wiedzieć- serio się martwił. Tracił chyba już cierpliwowść
- wypiłam po prostu trochę alkoholu, a po alkoholu tak mam
- znowu kłamiesz - jejku! Czemu on mi nie wierzył? Może miał racje?
- a! przestań już....- zabrzmiało to niemiło ale trudno! Tak miało być.
Odwróciłam się i już chciałam wracać do reszty, bo robiłam się nerwowa, ale on zrobił duży krok żeby w ostatniej chwili mnie przytulić. Przytulił mnie tak od tyłu a ja myślałam że zaraz się rozpuszczę. Serce mi tak bardzo waliło i zapomniałam że przed chwilą byłam na niego i na siebie wkurzona. Czemu on to zrobił? Nie mógł sobie tego oszczędzić? Moje serce aż bolało od tego bicia. Teraz jak sobie przypomnę jak mocno biło to wydaje mi się że mam zakwasy, dziwne nie?
Jak zawsze w takich sytuacjach *na pewno zauważyliście* że robię głupie rzeczy i faktycznie tym razem zrobiłam najgłupszą rzecz od 16 lat.
Odwzajemniłam pocałunek. Nie dość że mój pierwszy to po pijaku i do tego z chłopakiem z którym nie byłam w związku, do którego nie wiem co czuję.
Bravo Julka! Gratulacje.
Noi jak, mądrze postąpiłam wczoraj, nie? -.-
Teraz leżę w namiocie, jest godzina 7 rano, spałam 2 godziny, głowa mnie boli, ale niestety wszystko pamiętam. Modliłam się żeby Dani nic nie pamiętał, bo chciałam więcej czasu na to żeby sobie przemyśleć to wszystko..
Usnęłam w jego bluzie...OMG jak ona pięknie pachnie...Chyba tak szybko jej nie oddam.
Z wczoraj pamiętałam wszystko oprócz tego co działo się po tym jak wróciliśmy ze "spacerku".
Obejrzałam się po namiocie....
Ku*wa, co robi Rober, Daniel i Majka w tym namiocie do jasnej cholery....
Nie wiedziałam czemu, ale wybuchłam śmiechem budząc prawie wszystkich, ale to nie moja wina! To wina tej ironii losu, która mnie nie opuszczała.
Na szczęście obudziła się tylko Majka, która od razu poszła znowu spać.
" Super! Mam więcej czasu żeby przemyśleć, bo będzie gdy Daniel będzie wszystko pamiętał?"- to była główna myśl. Aniołek z lewej strony powiedział ze "jajco" jednak diabełek krzyknął że raczej jajecznica.
I już sama nie wiedziałam komu wierzyć.
jakie romantyczne :)) ciekawe co się stanie dalej :)
OdpowiedzUsuń