Zadzwonił do mnie Daniel jak już kładłam się spać.
- no co tam?- spytałam
- co robisz?- jego głos brzmiał smutno.
- oglądam TV i leżę, a co?
- a mogę przyjść na chwilkę?
- jasne, tylko nie dzwoń dzwonkiem, wejdź bo drzwi są otwarte.
- ta ja będę za jakieś 20 minut
-czekam
Miałam w głowie sto tysięcy myśli na sekundę, ciekawe co się stało. Miałam nadzieję że to nic poważnego. Nigdy nie chciałabym żeby Daniela coś gryzło. On zawsze miał dobry humor, starał się żeby każdemu było dobrze i dbał żeby w każdym miejscu była miła atmosfera.
Usłyszałam jak wchodzi, nie śpieszył się więc to nie było coś pilnego
- jak się czujesz?- spytał wchodząc do pokoju
- dobrze, czemu pytasz?- patrzył na mnie dziwnie, jakby mi czegoś współczuł, nie wiem.
- bo Robert mówił mi że płakałaś i.....
- daj spokój, przeszło mi, jest dobrze nie martw się, a co tam u ciebie?
- bez zmian, cieszę się że u ciebie już lepiej- uśmiechnął się i widać było że mu ulżyło. Trochę byłam zmieszana bo miałam takie dziwne uczucie, że za bardzo się martwi, że niepotrzebnie itd...I coś mi mówiło że uczucie które wcześniej zaliczałam, bo tych mocnych i głębokich nie miało sensu, albo ten sens straciło, bo ja uwielbiałam Daniela, ale nie kochałam go jako przyszłego chłopaka. On miał wiele zaleT, 100 razy więcej od Roberta i od każdego innego mężczyzny na świecie, ale to nie było to. Gdyby było inaczej ja już bym go przytulała i dziękowała za troskę, ale nie miałam tego impulsu żeby zerwać się z łóżka.
Doszło to do mnie i nie było to przyjemne, bo myślałam że może coś z tego będzie, ale widocznie serce nie sługa.
Po 15 minutach rozmowy, poszedł sobie i nie powstrzymałam go i nie dlatego że chciało mi się spać, ale dlatego że lepiej będzie gdy on o mnie zapomni.
Przed spaniem chciałam jeszcze napisać coś w pamiętniku. Sięgnęłam po niego i zauważyłam że ktoś przestawił zdjęcie które miałam w środku.
Pierwsza trafna myśl- Robert!
Myślałam że przebiorę się i pójdę go zabić, ale postanowiłam się zemścić. Oszust jednen myślał że jestem głupia? że mógł mnie po prostu oszukać i do tego kazał mi wypełnić moją obietnicę jak sam nie wypełnił swojej. Dupek!
Na samą myśl że on wiedział wszystko co o nim myślę, co myśle o Danielu, Majce a nawet o moich rodzicach, wiedział wszystko. A największy wstyd to było to że jarałam się w tym pamiętniku, że to był mój pierwszy pocałunek i że chciałabym mieć pierwszego chłopaka itp...Kurcze, zaczęłam mieć motylki w brzuchu... ojoj
Postanowiłam ze nie będę się do niego odzywać w ogóle i że jeszcze będę miała okazję na zemstę. Wkurzyło mnie to, że trzymał mnie za rękę i przytulał dzisiaj i zastanawiało mnie czemu on to zrobił...z litości?? a może po przeczytaniu czegoś takiego *Intensywność jego spojrzenia jest cenniejsze od każdej czułości* gdybym ja coś takiego przeczytała dostałabym zawału albo padłabym na ziemię i nie wstała ze śmiechu.
W jego przypadku to musiało być to drugie, pewnie teraz liczył owieczki żeby usnąć i śmiał się po nosem z tego jaka ja jestem głupia.
Usnęłam, przyznaję nie było łatwo, ale udało mi się usnąć.
Rano wstałam wcześnie, to nie była spokojna noc.
Ubrałam się ładnie i jak zawsze pomalowałam się żeby przy reszcie dziewczyn z mojej klasy nie wyglądać jak chodząca fleja bo nie chciałam plotek. Nie obchodziło mnie ich zdanie, ale wolałabym mieć dobrą reputację.
W szkole unikałam go, ale chyba zauważył to, bo dziwnie się na mnie patrzył po 4 godzinach kiedy nawet mu cześć nie powiedziałam.
- co się stało?- spytał kiedy kończyły się zajęcia a ja nadal go unikałam
- nie się nie stało
- obraziłaś się?
- mam powody?- mało brakowało żebym mu wszystko wygarnęła. Wiem że miałam się najpierw zemścić, ale nie mogłam wytrzymać, poza tym nie miałam pomysłów na zemste.
- sądzę że nie zrobiłem nic złego- udawał że nie wie o co chodzi
Wyjęłam szybko mój pamiętnik z torby i trzymałam go wysoko żeby miał go przed oczami.
-kojarzysz ten pamiętnik? powinieneś się wstydzić, jesteś żałosny i nie wiesz co to prywatność- byłam bardzo zdenerwowana i było mi przykro że nic się nie układało
- przepraszam. Nie chciałem-spuścił wzrok
A ja zaczęłam ironicznie się śmiać
- oooo, nie chciał, wszystko jasne- kpiłam sobie
- bylem po prostu ciekawy, to chyba nie jest takie straszne
- uwierz mi że dla mnie jest to straszne, zresztą...daj mi spokój i najlepiej będzie jak będziemy się omijać- schowałam pośpiesznie notatnik i odwróciłam się na pięcie, szybkim krokiem zeszłam do szatni.
Robert mnie dogonił jak byłam na dworzu.
- Jula, czekaj! Możemy porozmawiać na spokojnie?- za bardzo mu na tym zależało więc dlatego odmówiłam bez chwili namysłu. Wiedziałam że w domu będę tego żałować, ale tak postanowiłam i dobrze że jeszcze potrafię się wykazać swoim charakterem.
- nie, nie możemy. Szkoda tylko że zaczęliśmy się dogadywać ostatnio a ty zachowałeś się jak dupek
- przepraszam...- mówił to tak cicho jakby nie chciał żeby ktoś go usłyszał choć na około nie było ani jednej żywej duszy.
Nic nie powiedziałam i szłam dalej
- co mogę zrobić żebyś przestała się obrażać?- nie poszedł sobie, lecz łaził za mną
- cofnąć czas- powiedziałam znowu ironicznie
- Julka...ale tam nie przeczytałem nic złego. Mogę nawet udawać że go nigdy nie miałem w ręce- zatrzymałam się i stanęłam na przeciwko niego. Spojrzałam mu prosto w oczy i kiedy poczułam że więcej nie mogę, bo zaraz zacznę się czerwienić odwróciłam się na pięcie szybko i mój kucyk uderzył do w twarz.
- ale miałeś- powiedziałam zawiedziona kiedy już się odwróciłam.
Już nie szedł za mną, doszłam do domu i cieszyłam się że się z nim nie pogodziłam. Musiał choć trochę sobie na to zapracować. Ktoś taki denerwujący jak on nie mógł mieć zawsze tego co chciał.
Popołudniu Dani zadzwonił żebym przyszła do niego na kawę, zgodziłam się bez zastanowienia. Miałam akurat ochotę na kawę i oczywiście na miłą rozmowę z nim. Wzięłam ze sobą tylko telefon i wyszłam szybko żeby zdążyć na autobus.
Roberta w domu nie było Dani powiedział że jest znowu na jakiejś akcji z graffiti i musi zarobić trochę pieniędzy, żeby mieć na życie. Trochę mnie to zasmuciło, bo ja miałam bardzo beztroskie życie. Nie martwiłam się że nie będę miała nawet na bułkę, albo ze z braku pieniędzy nie będę miała nawet dachu nad głową. On musiał się martwić o to i na to wszystko sobie zapracować. Rzeczywistość jest smutna.
- Robert narzekał że się do niego nie odzywasz, o co chodzi?- spytał. Aha, czyli ten idiota nie pochwalił się z tego co zrobił
- zdenerwował mnie
- i to jest powód, żeby go ignorować? trochę był przygnębiony- Robert? Przygnębiony? Co jak co ale w takie bajki nie wierzę.
- mógł nie czytać mojego pamiętnika- Dani nie mógł uwierzyć że on coś takiego zrobił.
- może nie przeczytał wszystkiego! Nie martw się- próbował mnie pocieszyć i pogodzić z Robertem żeby jego też pocieszyć. Ale to było na marne.
- przeczytał, mogę iść na chwilkę do jego pokoju?- może tam znalazłabym coś co mogłabym zabrać, zobaczyć, zniszczyć, wyśmiać, nie wiem ....coś prywatnego.
- dobra wejdz ale na swoją odpowiedzialność- nie bałam się tego co będzie.
Nigdy nie byłam u niego w pokoju i się zaskoczyłam. Na ścianach były graffiti biało czarne, bardzo starannie wykończone. Było w tym pokoju pusto. Czarne łóżko, mała szafa i biurko. Ale wszystko było zadbane i pasowało do reszty. Oglądałam się po całym pokoju szukając czegoś ważnego i w końcu wpadło mi w oko to czego nawet w tym pokoju się nie spodziewałam.
Szkicownik, jego "tajny" szkicownik.
To było oczywiste że to będzie przedmiot mojej zemsty. Siadłam na jego łóżku po turecku i otworzyłam go. I to był najgorszy albo najlepszy moment w moim życiu. Po otworzeniu go, moje życie zmieniło się na zawsze. Wiedziałam że nic już nie będzie takie samo.
Ten szkicownik miał 2500 kartek bo je numerował i były tam daty.
Rysował w nim od małego. Namalował swoją matkę, Daniela, pojawiły się nawet 3 rysunki Majki i ogólnie było tam dużo poznanych osób. Rysował to co widział. Od 2000 kartki zaczęła się moja panika
*1 WRZEŚNIA 2011r* - czyli pierwszy dzień w szkole.
Byłam tam ja.
2 września- ja
3 września -ja
Ja, ja i tylko ja się pojawiałam na jego rysunkach. Dni od pierwszego września minęło około 67 i właśnie tyle było rysunków w szkicowniku od 2000 strony. Byłam na nich tylko ja i nawet nie wiem jak mam to opisać. Te uczucia, wszystko co do tej pory mnie w nim denerwowało przestało istnieć, to było takie piękne, jakbym codziennie miała robione zdjęcia. I to były zdjęcia z ukrycia. Jedno mnie przeraziło. Rysował mnie kiedy leżałam na trawie na boisku szkolnym po lekcjach?
Nie wiedziałam co miałam robić, nie wiedziałam czy w ogólne mam coś robić. Dlatego z niewiedzy zaczęłam żałośnie popłakiwać, ale wytarłam łzy. Zamknęłam szybko szkicownik i położyłam go na biurku, tam gdzie leżał i poszłam do łazienki. Poczekałam aż nie będzie widać że płakałam i wróciłam do Daniela który był zajęty robieniem kawy.
- zobaczyłaś szkicownik, prawda?- skąd on to wiedział? nie wiem jak on to robił ale czasami czytał mi w myślach
- tak
- nie martw się, on w końcu wyzna ci te uczucia. Tylko daj mu trochę czasu, bo on nigdy nie kochał- co on wygadywał? Oszałał.
- Dani o czym ty w ogóle w mówisz?- patrzyłam się nie niego jak ufo, jak na rzeczy której nigdy nie widziałam.
- po naszym pocałunku myślałem że ty się w nim zakochałaś i że ci się bardzo podoba mimo tego że bardzo był wkurzający, ale od kiedy zaczęłaś się do tego odzywać i w 3 zaczęliśmy się dogadywać zauważyłem że on się inaczej zachowuje, rysuje cię non stop, piszę mi coraz więcej piosenek, ciągle o tobie gada i jak tylko gdzieś chce z tobą wyjść to mi nie pozwala iść samemu.
Nie odpowiedziałam, szczęka mi opadła i w głębi duszy cieszyłam się,,choć nie wiedziałam czy mogę mu wierzyć.
Robert był ładniejszy od Daniela, więc tym bardziej to nie było normalne że mu się podobałam. Poza tym on z Majką, która jest najładniejsza z całej szkoły nawet nie chce być, co dopiero ze mną, grubą, brzydką dziewczyną która nigdy nie miała chłopaka. Która nie wie co to miłość, co to znaczy związek i wszystko co z nim związane. Zdecydowałam że dam sobie z tymi myslami spokój i że nie będę wierzyć w słowa Daniela.
- a ty jak myślisz?-spytał, jakby chciał znać moje zdanie.
- myślę że mówisz głupoty- uśmiechnęłam się na siłe, nie miałam ochoty na sztuczne uśmieszki, ale miałam wyboru.
- Jula, ja idę na chwilkę do sklepu po cukier, bo się skończył. Za 5 minut będę- był dziwnie niespokojny. Chyba zły trochę że Robert między nami się wtrącił i chyba to wszystko zniszczył. Bo aktualnie nie wyobrażam sobie żeby z Dani być parą. On był na prawdę był fajny, ale...ale...
Nie kochałam go.
- Ok, tylko szybko- jak tylko opuścił mieszkanie, poszłam jeszcze raz do pokoju Roberta, nie wiem po co ale wyszłam nie ruszając niczego. Usiadłam sobie na krześle w kuchni, jak u mnie kuchnia była połączona z salonem i drzwi wejściowe prowadziły do salonu. Ładne mieli mieszkanie, ale w strasznej dzielnicy. Szczerze to nie chciałabym, bałabym się mieszkać w takim środowisku, nawet jeśli nie ma w nim zagrożenia to i tak boję się, wygląda strasznie.
Nagle drzwi się otworzyły myślałam że to Dani wrócił, ale to byl Robert. Kurcze, czy nie mógł wrócić później?
- gdzie Dani?- był cały w farbie. Miał nawet czerwoną kropkę na nosie. Zaczęłam się śmiać- czego się tak śmiejesz?
- z ciebie- wtedy on też zaczął się śmiać, bo to dziwnie zabrzmiało
- aha, szczerość- uśmiechnął się, chyba myślał że już jest w porządku że nie jestem już zła o ten cholerny pamiętnik
-masz czerwoną kropke na nosie- pokazałam na swoim, nie miałam zamiaru się do tego idioty zbliżać.
Po obejrzeniu jego rysunków nie miałam już tak dużo złości w sobie, ale nie mogłam tak po prostu o tym zapomnieć
- idę się wykąpać i zaraz wracam- myślał że mu coś odpowiem, bo czekał na odpowiedz, ale nie zamierzałam mu odpowiadać, więc uśmiechnął się do siebie i już go nie było.
Sytuacja nie zmieniła się nawet gdy Dani wrócił i Robert wyszedł z łazienki. Założę się że specjalnie wyszedł bez bluzki. Oprócz oczami chciał się pochwalić kaloryferem, ale ja wiedziałam że muszę na to nie zwracać uwagi, bo on to wykorzysta. Zauważył bo aż za bardzo starałam na niego się nie patrzeć.
Poszedł do siebie. I zaczęło się piekło...
- DANIEL!!!!!!!!!!!!!!!!!Mówiłem ci żebyś nie dotykał!- i wyszedł z pokoju. Był aż czerwony ze złości, a może ze wstydu?
Spojrzałam się błagalnie na Daniela żeby mu nic nie mówił, ale chyba sam nie chciał mieć przerąbane, więc wskazał na mnie.
- to była ona!- powiedział cicho.
Robert nie mógł uwierzyć, jego niebieskie oczy spojrzały na mnie w tym samym czasie kiedy ja podniosłam wzrok. Uśmiechnęłam się do niego żeby załagodzić sytyacje.
- kto ci pozwolił?- spytał znerwicowany i poszedł do mnie tak blisko, żeby popatrzeć mi w oczy. To było zdecydowanie za blisko, nasze twarze prawie się dotykały i bałam się że mnie pocałuje i będzie problem. Więc szybko opuściłam wzrok i niestety się zaczerwieniłam, ale tak to jest jak nie ma się wyjścia, bo jak się spojrzy do góry to patrzą na ciebie piękne niebieskie oczy a jak na dól to idealny kaloryfer.
- ta sama siła, która pozwoliła tobie otworzyć mój pamiętnik- mówiłam spokojnie, ale on nie miał zamiaru być spokojnym
- ale to nie to samo!!- krzyknął
- to dokładnie to samo!- też byłam zła i podniosłam głos.
- ej to ja wyjdę na chwilę się przejść i wy sobie to wytłumaczycie- Dani był w porządku, wziął bluze i znikł
Modliłam się żeby Robert mnie nie zabił, chciałam żyć. HAHA, może trochę przesadziłam ale serio, trochę się go bałam.
- to nie jest to samo! Bo w twoim pamiętniku nie było ani słowa o tym czy mnie kochasz czy nie, a na moich rysunkach jest to jasne!- SERIO? nie wiedziałam. Nie było to jasne. Matko, co oni wszyscy dzisiaj dziwnie mówią. To zaczyna robić się męczące, czy oni sobie robią ze mnie żarty?
- daj mi spokój, sam zacząłeś wojnę to teraz nie miej mi tego za złe- mówiłam opanowanym głosem, odeszłam od niego, bo ta bliskość mi przeszkadzała. Wzięłam swój telefon ze stołu i już miałam skierować się do wyjścia, gdy on wyprzedził mnie znowu, więc się zatrzymałam
- co chcesz?- spytałam, już nie byłam taka spokojna. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego cholernego domu
- kilka rzeczy
- spadaj i odejdz bo chcę przejść- już mało brakowało żebym wybuchła.
- nie, chcę cię tylko poimformować że wybrałem konkurs i że jutro wyślą mi bilety- nie był już zły
- gratulację- powiedziałam sarkastycznie
Zaśmiał się.
- to możesz już szykować walizki- zaskoczyło mnie to, on zamierzał że mną jechać? No chyba żartował! Nie zamierzałam nigdzie z nim jechac
- ja nigdzie nie jadę- powiedziałam głośno i wyraźnie, prawie to zabrzmiało jakbym mu to literowała, jak nazwiska po angielsku. Haha
Spojrzałam mu prosto w oczy żeby to do niego doszło, żebym się nie musiała powtarzać.
A on schylił się i zaczął mnie całować. Tak po prostu.
A ja głupia, co? Wyrywałam się?
Nie, taka ze mnie idiotka! Nawet odwzajemniłam pocałunek, szkoda tylko że pózniej będę musiała się z tego tłumaczyć.
Kiedy doszło do mnie co ja w ogóle robię, to sama zakończyłam ten pocałunek, który i tak był już wystarczająco długi.
- pojedziesz- to nie było pytanie lecz stwierdzenie. Tak jakby myślał że pocałunek sprawi że zmienię zdanie na temat tej wycieczki i też na jego temat. Ale przecież to Robert! Lodowaty nieznośny wzrokowy morderca!
- nigdy w życiu- bardzo był zaskoczony. BARDZO! Bo zmarszczył brwi i szczęka mu opadła i to dosłownie, nie w przenośni.
Odwróciłam się na pięcie jak ostatnio i uderzyłam go kucykiem w twarz jak wczoraj i wyszłam z mieszkania cała czerwona, z sercem które biło mocno przez resztę drogi do domu. I z myślami o nim, które byłam pewna że nigdy mnie nie opuszczą, przynajmniej nie dziś.
świetny blog i post :)
OdpowiedzUsuńobserwacja za obserwacje?
jeśli tak to zacznij i daj znać ;)
n0-p3rspeciv3.blogspot.com
omg :DDDDDDD on jest boski xddd dziewczyny kochają pokręconych gości xd haha
OdpowiedzUsuńaż miałam ciarki na rękach jak to czytałam:D