Nie wiedziałam w co się ubrać, ponieważ nie poinformowano mnie jaki będzie "styl" imprezy. W końcu po 2 godzinach poszukiwań coś wymyśliłam że pójdę w getrach i w białej bluzce do tego ładne buty na koturnie i tyle. Nie martwiłam się że będę wyglądać "gorzej" od innych, martwiłam się tylko że mogę się na tych butach zabić. Tak, to były moje obawy. Kiedy wyszłam już na duży taras gdzie to wszystko miało się odbyć, okazało się że każdy był skromnie ubrany. Każdy, oprócz mojej kochanej Hilary. Która wyglądała jak jedna z modelek z pierwszej strony jakiegoś ekskluzywnego magazynu. Nie zazdrościłam jej urody, bo oprócz niej nie miała zupełnie nic. Oprócz Hilary na przyjęciu było 30 innych osób, każde z nich świetnie się bawiło. Roberta jeszcze nie było, więc usiadłam przy stoliku i dostałam małego drinka. Nie minęło 5 minut i jakiś chłopak dosiadł się do mnie. Ku mojemu zdziwieniu okazał się polakiem.
- cześć jestem Adrian, kiedyś mieszkałem w Polsce, ale to dawno dawno temu- uśmiechnął się przyjaźnie i dodał rękę
- hej, ja jestem Julka i przyjechałam na wycieczkę na 2 tygodnie
- ile tu już jesteś? Sama przyjechałaś?- spojrzał na mnie jakby pierwszy raz w życiu człowieka widział.
- przyjechałam z Robertem i jestem już tu 2 dni.
W tej chwili pojawił się przy stoliku Robert, usiadł przy mnie i spojrzał się krytycznie z na Adriana
- o cześć Robert, to Adrian, też jest polakiem, Adrian! to jest mój kolega o którym ci mówiłam
- wyglądacie na super parę- uśmiechnął się do nas. Pomyślał pewnie że ja z Robertem chodzę, bo usiadł bardzo blisko mnie i trzymał rękę na oparciu jakby mnie obejmywał.
Ale ja jestem taką osobą, która zawsze musi powiedzieć prawdę.
- nie, coś ty, Robert to tylko kolega, nic więcej- nie wiem jak to się stało, jak to możliwe ale poczułam lód, zimną falę powietrza która wiała od Roberta. Może trochę przesadziłam, mogłam sobie to oszczędzić, albo chociaż ostatnie 2 słowa...Ale jakoś się z tego wymigam. Muszę, nie chcę mieć problemów z Robertem, dopiero co zaczęliśmy się dogadywać!
-aha, nie wydaję mi się. Dobra ja muszę spadać, może podasz mi swój numer to jakoś jeszcze się spotkamy przed twoim wyjazdem
-jasne- podyktowałam mu numer bez problemu i niestety musiał już iść. Miło mi było go poznać.
Spojrzałam się na Roberta który grał na telefonie, widziałam że był wkurzony, ale co ja miałam na to poradzić?
- w co grasz?
- w grę- powiedział chamsko, chłodno, jakby miał mnei totalnie gdzieś. Aha, czyli jego świetny humor wpadł do śmietnika po drodzę
Pomyślałam że może wyciągnę go żeby zatańczyć, ale również odmówił, patrząc się ciągle w wkran telefonu, w końcu się zdenerwowałam i kończyłam picie mojego drinka. Ledwo ci skończyłam, a Hilary już musiała zobaczyć Roberta i do niego przylecieć. Spojrzał się na nią "trochę za bardzo". Głównie na jej nogi i buzie, uśmiechnął się do niej nawet. Tak, przyznaję, była zazdrosna. A jak zaakceptował zaproszenie do tańca była wciekła. Wyszłam z siebie gdy nagle zmienił się gatunek muzyki i musieli tańczyć przytulańca. Myślałam że podejdę do niej i jej wyrwę tą blond czuprynę. Bardzo byłam wciekła więc w połowie ich cudownego wykonania wstałam i poszłam się przejść. Nie zamierzałam już nie wracać. To była super impreza z Robertem czy bez będzie tak samo fajna.
Zatęskniłam trochę za Danielem. On zawsze był pod ręką i zawsze mogłam z nim porozmawiać. Zadzwoniłam do niego.
- hej Dani,co tam u ciebie?
- wszystko w porządku, a jak tam u was, jak wam się układa
- oj...jakoś się układa. Bardzo się ztęskniłam, gdzie pójdziemy najpierw jak przyjadę?
- po koleżeńsku mogę cię wszedzie zaprosić
- haha, a co w związku jesteś że mówisz po koleżeńsku?- to miał być sarkazm
- no jestem jestem- załamałam się. Jak to? przecież nie było mnie 2 dni. Nie była zazdrosna ani nic, tylko po prostu trochę zaskoczona. Bo mówił że mnie kocha, więc jak mógł tak szybko o tym zapomnieć? Dziecinada.
- mhm, to fajnie, bo ja też jestem
- cieszę się że wreszcie wam się udało, Julka, muszę spadać bo przyszła mama, pa
-pa- to było moje pożegnanie, byłam załamana ale nie tak bardzo po tym jak się odwróciłam.
Robert tam stał i wszystko słyszał. Nie byłam z nim- skłamałam i nie wiem czemu. Przykro mi że to zrobiłąm ale teraz musiałam jakoś się wymigać. Może muszę uciekać? bo ze wstydu się palę a moje nogi nie chcą stać bezruchu.
Roberta miał oczy jak 5 zł i uśmiechał się. Ja byłam zła o tą Hilary, ale w tamtej chwili miałam to gdzieś, bo przypał którego sobie narobiłam był bardzo tragiczny Myślałam że nie dam rady.
- jakich ja się tu rzeczy dowiaduję- zaśmiał się. Znowu zrobił się irytujący. Bardzo mnie zdenerwował.... i ten jego irytujący śmieszek. Nienawidziłam tego, bardzo.
- daj mi spokój- powiedziałam krótko i już miałam sobie iść gdy nagle nie mogłam się ruszyć z miejsca jakby coś mnie trzymało, jakaś siła.
- czemu? nie widzę powodu żeby spadać, tym bardziej że dowiedziałem się że dobrze nam się układa i że jesteśmy razem, zaskakujące, bo 10 minut temu byłem tylko kolegą, nic więcej- wkurzający głosik go nie opuszczał.
- dobra, przepraszam. Przesadziłam z Danielem i nie wiem czemu tak zrobiłam. A teraz możemy wrócić do reszty?
- nie- krótko, cicho, chamsko, chłodnie. Miałam dość, tak na prawdę to już ochota na imprezę mi przeszła...
- to masz problem....- spuściłam wzrok i sama już nie wiedziałam co mówić...robić....Nie wiedziałam nawet co chciałam. Potrzebowałam czasu, albo zmiany czasu.
- no mam...denerwujesz mnie....- pierwszy raz mi to powiedział w prost
- pierwszy raz latam za dziewczyną która ma mnie gdzieś a najgorsze jest to że nie potrafię za tobą nie latać. Potrzebuję cię. A ty mnie nie....Hilary się denerwuje..ale nawet przez chwilę nie pokazałaś jej że ci na mnie zależy, ja natomiast co chwile jej to mówię i powtarzam. Sama chodzisz i mówisz że jestem tylko kolegą i żeby popisać się przed Danielem mówisz że jesteśmy razem. Wkurza mnie to. Chyba pojutrze wracamy do domu, bo to nie ma sensu
- mhm rozumiem
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam na imprezę, wiem że powinnam wtedy coś powiedzieć, zaprotestować ale nie wiedziałam co mam zrobić, nie miałam słów.
Dwie godziny bawiłam się świetnie, tańcząc z innymi osobami. Robert pojawił się 2 razy i siedział sam...czasami z Hilary.. Jak już wracałam do pokoju, usłyszałam rozmowę Roberta z blondi, zrozumiałam z niej niewiele ale to nie był problem, bo zrozumiałam najważniejsze. Powiedział jej że mu się nie podoba i żeby sobie nie robiła nadziei bo on kocha MNIE i bla bla bla. Ona obraziła się chyba na niego i sobie poszła a on już miał wchodzić do pokoju, ale jakiś głos wyszedł ze mnie i go zatrzymał.
On mnie serio kochał? Chyba jednak jestem mu coś winna, za bardzo się stara i mimo mojego charakterku był przy mnie. Próbował wszystkiego żeby się do mnie zbliżyć.
- Robert poczekasz?
- dobranoc- wszedł do pokoju i zamknął za sobą z hukiem drzwi
Aha, bardzo mnie to zabolało ale chciałam go przeprosić.
Dostałam taką okazję kiedy wyszłam do kuchni żeby napić się soku a on wychodził z niej.
- Robert proszę porozmawiajmy- powiedziałam za jego plecami. Stanął cudem i się odwrócił, był bardzo zdenerwowany. Albo smutny? Nie umiem czytać jego wyrazu twarzy.
- nie mamy o czym, wszystko jasne- mówił obojętnym tonem. Miałam wrażenie że Robert został w pokoju a teraz rozmawiam z duchem. Dokładnie tak się czułam.
- ale ja mam ci coś do powiedzenia, możesz wysłuchać?
-nie mam czasu, dla ciebie tym bardziej
-miło....właśnie tak zachowuje się chłopak dla dziewczyny którą mówi że kocha.
Nie mam pojęcia czemu to powiedziałam, ale powiedziałam i nie żałuję
- Jula, odpuść sobie, dobra?- spojrzał mi prosto w oczy. Zauważyłam że były takie inne, pełne złości albo smutku, to nie były te same które codziennie na mnie patrzyły.
- dobra nie chcesz słuchać to nie, tylko pózniej nie mów że ci czegoś nie powiedziałam wcześniej, chcę cię przeprosić Robert, bardzo mi przykro że zepsułam ci wycieczkę, ale mówiłam ci że się nie nadaję. Ja wracam jutro do domu, dobranoc
- Jula, to ja przepraszam że cię do tej wycieczki zmusiłem mimo że nie chciałaś
- nie żałuję że tu przyjechałam, tylko żałuję że wszystko popsułam i w dodatku twoje relacje z Hilary się popsuły
- ona jest idiotką więc o niej mi nie wspominaj. Co jak co ale nie pozwolę żeby cię obrażała
- pewnie miała racje- trochę mi się przykro zrobiło, bo najgorsze było to że Hilary była szczera.
- gdyby miała racje nie zwracałbym jej uwagi, ale zwróciłem....może zostaniemy jeszcze jutro? Szkoda mi tej wycieczki
- chcesz żebym została?
- a ty chcesz?- ciągle na mnie patrzył, podniosłam wzrok i nasze spojrzenia się spotkały. Podeszłam do niego i złapałam go za rękę. Stanęłam na palcach i dałam mu zwykłego całusa nic specjalnego. Ale on miał ochotę na więcej, ja w sumie też. Pochylił się bo był bardzo wysoki i nasz pocałunek przerwała nasza najukochańsza Hilary która zeszła na dół pewnie tak jak ja, żeby się napić.
Roberta to dobiło, bardzo zdenerwowało go to że przerwaliśmy przez nią, nawet jeśli nasz pocałunek trwał z 5 minut? Haha i tak już nie miałam siły.
- no nieeeee...- szepnął
I wtedy stało się coś dziwnego. Nie wiem jak to zrobił ale zdołał mnie podnieść i zawiesić na ramieniu, jak w filmach...tylko że ja ważyłam 2 razy więcej niż te aktorki.
- Robert puść!- krzyczałam głośno...
Ale on nie chciał mnie słuchać wbiegł na górę ze mną na sobie. HAHA, nie mam pojęcia po co on to zrobił i jak do cholery mu się do udało.
- nie rób tego nigdy...obiecaj- powiedziałam zdenerwowana bo po raz pierwszy zobaczył, miał okazję zobaczyć ile ja ważę...dla mnie było to krępujące.
- czemu? przecież cię nie wywaliłem- zaśmiał się
- bo jestem ciężka i sobie tego nie życzę!- udawałam obrażoną....i to tak bardzo.
Znowu tak samo mnie podniósł i mimo że się wyrywałam udało mu się mnie utrzymać. Zaprowadził mnie do łazienki wziął słuchawkę od prysznica i całą mnie zmoczył, zimną.....lodowatą wodą. Darłam się jak opętana i trzęsłam się z zimna.
On tylko chichotał, jak zawsze tym irytującym śmiechem.
- czemu to do cholery zrobiłeś?- byłam wciekła....hm...
- bo mówiłaś głupoty...za każdym razem będę to robił kiedy będziesz mnie denerwować więc uważaj- uśmiechnął się
- ale to nie jest sprawiedliwe bo ja nie mam tyle siły co ty i nie mogę się nigdy zemścić
- trzeba myśleć, ale ty chyba nie wiesz co to znaczy
Roześmiałam się
- miłooooo- oczywiście musiałam się "fochnąć" na trochę.
Uśmiechnął się, ale ja na niego nie patrzyłam...ale wiedziałam że się uśmiecha patrząc na mnie tymi niebieskimi oczkami
- przestań tak się patrzeć- powiedziałam nadal nie patrząc się na niego. Do tego byłam cała czerwona ale to już od 10 minut. Unikałam jego wzroku, cały czas z resztą.
Jego uśmiech się poszerzył.
- Julaaaa...?
-hm?- mruknęłam
- kocham cię- szczerze to nie wiedziałam co robić i co on zamierza zrobić, ale to było oczywiste że chciał mnie pocałować, kiedy już się pochylił ja się odwróciłam. HAHA tak, znowu. Po raz chyba 12 od kiedy go poznałam
- dobranoc - powiedziałam i poszłam w stronę mojego pokój, odwróciłam się przed wejściem bo chciałam zobaczyć jaką ma minę. Stał z założonymi rękami i zagryzał sobie wargę. Uśmiechnęłam się do niego pokazałam język i weszłam do pokoju. Dostałam ataku energii... chodziłam po pokoju..wszystko dotykałam...pózniej siadłam na łóżku żeby uspokoić tętno. I jestem pewna że na pewno dziś nie usnę, nawet na pół godzinki, nie usnę.
nie ma to jak małżeńska kłótnia hahhaxd
OdpowiedzUsuń