Do willi szłam biegiem, w ciszy. Robert nie odezwał się, szedł za mną trochę wolniejszym krokiem i kopał kamyki jakie spotykał na chodniku.
Wiem, że będzie zły nie TYLKO dzisiaj.
Weszłam do pokoju i od razu zaczęłam się pakować. Zajęło mi to nie całą godzinę. Przebrałam się, bo w Polsce jest zima, nie chciałam zamarznąć.
Zeszłam do Ann i pokaleczonym angielskim zdołałam wytłumaczyć jej że muszę wracać, ale że na pewno jeszcze ją odwiedzę. Przeprosiłam, podziękowałam. Robert wszedł ze swoją walizką, podziękował Ann i gospodarzowi, wyszedł pierwszy, obrażony na cały świat, lub tylko na mnie.
Cicho było w drodze na lotnisko, w połowie lotu dopiero się odezwał, ale nie była to powalająca rozmowa. Siedział specjalnie daleko ode mnie, koło mnie, ale czułam jakby w ogóle nie było go w tym samolocie. Brakowało mi jego bliskości, ale nie chciałam się narzucać, nie chciałam mu dokuczać. Zepsułam mu pobyt w Stanach i nie dziwie się że nie chce ze mną zbytnio rozmawiać.
- masz chusteczkę?- spytał cichym, chłodnym głosem. Ciarki mi przeszły. Znowu był tą kostką lodu, w której się zakochałam w chwili słabości. Nie wiedziałam co zrobić, żeby było między nami dobrze.
- mam, wyjąć ci?- spytałam nie wiem po co. To było chyba oczywiste, miał katar...
Kiwnął głową....nic więcej
Wyjęłam i podałam mu. Wziął ją szybko....jak nieobecnie...z nerwami.
Jejku....do Polski jeszcze 3 godziny lotu...chyba dam radę nie płakać przez ten czas?
Chyba.
- Robert....-westchnęłam ciężko- przepraszam.
Nawet na mnie nie spojrzał. Bez życia, emocji..wypowiadał się strasznie..
- daj spokój..- powiedział krótko, głosem obojętnym
- mogłam zostać, ale to nie byłoby to samo, bo ciągle bym myślała o Danielu- oj....głupia ja! Znowu to trochę zle ujęłam.....bardzo zle..
- dobra....odpuść sobie...nie tłumacz się, koniec tematu- to chyba były najgorsze słowa jakie do tej pory od niego usłyszałam - zero emocji, zainteresowania...
Zero miłości.
Czułam że...że zaraz będę płakać, że nie dam rady...a ten dzień zapiszę do czarnej listy.
Oparłam głowę o oparcie i odwróciłam ją w drugą stronę. Płakałam..ale łzy spływały bezszelestnie..więc nawet tego Robert nie zauważył...i dobrze.
Usnęłam...i jak już byliśmy na miejscu Robert szturchnął mnie i wstał
- wstawaj- powiedział i znikł wśród innych pasażerów.
Jejku, czemu to aż tak bardzo boli. Czemu on mnie nie rozumie?
Na lotnisku zadzwonił do Roberta Daniel....byłam pewna po jego niebieskich oczach.
- Halo? Jesteśmy w Polsce...no tak...jak to? Ty jesteś nienormalny....dobraaaa....spadaj..- Robert się rozłączył
- co się stało? mów- chciałam wiedzieć i szybko dojechać do szpitala.
- idz i zobacz....- chłód, chłód..chłód
- Robert....- westchnęłam
- daj mi klucze zawiozę ci walizkę... klucz będzie pod butem
- a może ze mną pojedziesz?- starałam się być miła i wyrozumiała.
- nie- znowu chłodno, obojętnie...miałam dość. Dałam mu klucz i wsiadłam do taksówki.
Kurcze.... co się dzieję....po co ta tajemniczość..
Weszłam szybko wykończona lotem do szpitala, udało mi się nawet wejśc do jego pokoju.
Był z dziewczyną, weszłam w nieodpowiednim momencie, całowali się
Jak mnie zobaczyli przestali i spojrzeli na mnie
-cześć- powiedziałam zmieszana.
Jego dziewczyna..była ładna...wyszła po sok i miałam czas żeby porozmawiać z nim.
- jak się czujesz?
- dobrze. Co ty tu robisz? Miałaś wrócić za tydzień
- potrzebowałeś mnie, więc jestem
-właśnie o tym chciałbym porozmawiać..
- co się dzieję?
- dzwoniłem do ciebie w chwili słabości...kiedy byłem sam tu w szpitalu a Ania nie chciała się do mnie odzywać, rodzice byli w górach.....przepraszam..
- ale co przez to powiedzieć? - bardzo zabolała mnie głowa. Nic z tego nie rozumiałam
- po prostu niepotrzebnie do ciebie zadzwoniłem....potrzebuję cię, ale to nie był powód dla którego musiałaś wracać, mogłaś zostać...
- co?- zrobiłam oczy jak 5zł. Nie sądziłam że on tak głupio postąpił. Ale rozumiem go, był sam, chory na łóżku, w szpitalu....zrobiłabym to samo...
- przepraszam- uśmiechnął się żeby pokazać że się dobrze czuje. Wyglądał strasznie. Coś tu mi nie grało.....on nie miał wypadku...coś musiało się stać...mam pewne podejrzenia - jesteś wspaniała dziękuję
Wtedy weszła jego dziewczyna która zmierzyła mnie wzrokiem. Kojarzyłam ją....ona była w namiocie i razem z Karoliną robiła mi makijaż...aha, czyli wiedziała o Danielu...
Kurcze...
- Julka nie chcę być niemiła ale muszę porozmawiać z Danielem...czy mogłabyś...- matko, co za jędza. Denerwowała mnie bardziej niż Hilary. Ale to nie była zazdrość....ale uczucie odrzucenia!
- jasne, idę, do jutra - wyszłam szybko..miałam dość tego dnia i wydarzeń.
Stanęłam koło drzwi na chwilkę, ale pózniej ruszyłam przed siebie.
Robert.
Co on robił na korytarzu?
Podeszłam do niego i stanęłam przed nim bo nie wiedziałam co miałam robić.
- masz klucz- podał mi go, więc wzięłam. Miałam wzrok jak zbity pies- było tyle butów koło drzwi że nie wiedziałem gdzie zostawić
Westchnął.
Czułam w powietrzu...kryzys...byliśmy razem 2 dni..ale już musieliśmy zmierzyć się z problemem...musieliśmy się pogodzić
-dzięki- ponieważ mialam zły dzień i byłam wykończona oninęłam go i zmierzałam w stronę przestanku
Poszedł za mną. Szłam bez życia, czułam się jakbym przegrała milion dolarów...i teraz miała mieszkać na ulucy..
- Jula...- też był zmęczony
Nie chciałam z nikim rozmawiać, wiem, on był moim chłopakiem więc nie był "nikim", powinnam zachować się inaczej...ale.....ja nie mogłam dziś, nie mialam siły, tym bardziej że czułam że będziemy się kłócić znowu
- możemy iść gdzieś porozmawiać, proszę- tracił cierpliwość.
-nie dziś Robert, za bardzo jestem wykończona, zawiedziona, smutna i...- nawet ochoty nie miałam na rozmawianie.
- możemy nic nie mówić... chce mieć cię przy sobie, bo boje się że nie usnę, nie dam rady, tym bardziej że przesadziłem trochę.
Nie wiem czemu ale po raz pierwszy miałam dość jego niebieskich oczu, jego, jego całego.
Ale kochałam go i nie mogłam pozwolić żeby zle się czuł tylko dlatego że mam gorszy dzień, że łatwo się obrażam.
Odwróciłam się do niego.
Było między nami 2 metry odległości. Nikogo nie było wokół, było zimno i zaczął padać śnieg. Byłam tylko w bluzie.
- jejku..- te moje "jejku" , było słodkim "jejku". "Jejku" które mówiło dziękuję za te słowa.
Ruszyliśmy do siebie w tym samym czasie. Przytulił mnie jeszcze mocniej.
- pójdziemy do mnie? Nie chcę siedzieć sam- mówił cicho i nie puszczał mnie.
Czułam się już lepiej. Ale byłam za bardzo wykończona.
- okey, ale zrobisz mi pyszną herbatę, prawda?- spojrzałam mu prosto w oczy...
I już nie miałam ich dość......chciałam więcej..więcej świecących igiełek...więcej.
- no dobrze, postaram się- uśmiechnął się i wtulił się jeszcze bardziej.
Nie sądziłam że on potrafi być taki słodki. On miał opinie kostki lodu, ale wtedy chyba zachowywał się tak bo żałował swojego poprzedniego zachowania.
Miał na sobie tylko bluzkę z krótkim rękawem...był zimny...strasznie. Więc szybko wsiedliśmy do autobusu i wbiegliśmy po schodach. Miałam straszną kondycje! On nawet nie poczuł że biegł! Kurcze, może dlatego że ma dwa razy dłuższą nogę.
Rzucił mi koc żebym się ogrzała a on poszedł sobie po bluzę. Była taka fajna że też taką chciałam
- może się zamienisz?- spytałam z uśmiechem
- czym?
- ty mi dasz bluzę, a ja koc
- no nie wiem....nie wiem...
Już miał zdejmować bluzę, gdy woda na herbatę zaczęła się gotować.
Wypiliśmy herbatę, a pózniej położyliśmy się. W jego bluzie czułam się jak w sukience więc mogła być moją piżamą. Robert mnie wyprzytulał wystarczająco więc ja dałam mu mnóstwo buziaków.
Pierwszy raz czułam się kochana przez kogoś. Nie wiedziałam że na takie uczucie musiałam czekać aż 16 lat, rodzice mi tego nigdy nie dali.
- wreszcie mam koc który przykrywa mi nogi- powiedział, roześmiałam się na całą parę.
Byłam pewna że usłyszała mnie każda osoba w bloku.
Jednak on usnął mi tym razem na kolanach jak bawiłam się jego włosami. Uśmiechnęłam się do siebie po czym też nie wytrzymałam i usnęłam.
Wiedziałam że będzie więcej takich dziwnym dni i że na pewno nie będzie łatwo. Ale byłam pewna że muszę pamiętać że on jest teraz dla mnie najważniejszy. Ani Dani ani rodzice nie będą w stanie zastąpić tej kostki lodu, która tak bardzo mnie uzupełnia.
tak wiem truję ci tyłek z opowiadaniem ale nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D może dlatego, że czasami przypomina mój związek z chłopakiem i warto spojrzeć na coś z boku :)
OdpowiedzUsuń